Hit wagi ciężkiej nie zawiódł.
Było w nim wszystko – nokdauny, zwroty akcji, pokonywanie kryzysów, mocne
ciosy. Ostatecznie „AJ” wygrał przez TKO w 11 rundzie, po jednym ze swoich
kolejnych, ofensywnych zrywów. Jakie myśli i wnioski towarzyszą mi po walce? O
tym poniżej.
Stary mistrz nie taki stary
Na duży plus trzeba ocenić
postawę Władimira. Tak dobrej walki
dawny mistrz nie stoczył od kilku lat. Według niektórych mieliśmy być świadkami
szybkiej demolki na Kliczce, tak się jednak nie stało. Sam stawiałem na wygraną
AJ’a przed czasem, choć nie sądziłem że przyjdzie mu to z tak wielkim trudem.
WK mnie naprawdę pozytywnie zaskoczył. Kiedy sięgniemy pamięcią do dawnej
przeszłości, do momentów kiedy „Dr.Steelhammer” padał na deski to przed oczyma widzimy
jego zrezygnowane, przestraszone oblicze. Tym razem Władimir pokazał wielkie
serce do walki. Wstawał i walczył dalej po ciosach, po których doszłoby do
siebie może kilku facetów na świecie. Kiedy sędzia przerwał pojedynek zrobiło
mi się Ukraińca autentycznie żal. Nie tylko ze względu na wspomnianą wolę
walki, ale i ogólną, świetną dyspozycję tego dnia. 41- latek udowodnił, że
wciąż należy do top 3 (może i top2?) zawodników wagi ciężkiej.
Stres AJ’a
We wszelkich okołoringowych
sytuacjach, czy nawet w szatni przed samym pojedynkiem AJ wydawał się
człowiekiem całkowicie pozbawionym nerwów. Nie udało się ich ukryć już podczas
samej walki. Nie chodzi mi o to, by na siłę wytykać wady Anglika. Chciałbym
zauważyć, że w końcu dostaliśmy dowód na to, że dominator Joshua to też
człowiek. Wiadomo było już wcześniej, że praca nóg nie nie należy do
najmocniejszych stron AJ’a. W tej walce (szczególnie na początku) rzucało się
to bardzo w oczy. Mam wrażenie, że w poprzednim pojedynku (z Erikiem Moliną)
Joshua poruszał się na nogach dużo swobodniej. Zadawanie ciosów też przychodziło
teraz jakby z większym trudem. To już chyba kwestia rozbudowanej muskulatury,
ale o tym za chwilę. Początkowe usztywnienie Joshuy objawiało się także tym, że
momentami wyprowadzał uderzenia, które nie miały szans dojść do celu. Niepokój
wzbudzało również to, że w chwilach zagrożenia AJ jakby zapominał o technice.
Zdarzało mu się zadawać wtedy ciosy z pogranicza młotków, a takich bitych
nasadą.
Co za dużo to nie zdrowo
Przed walką uwagę zwróciła
najwyższa jak dotychczas waga AJ’a. Wciąż młody jak na wagę ciężką Anglik
wydaje się rozrastać z pojedynku na pojedynek. Wiele wskazuje jednak na to, że
warto powiedzieć już pas w kwestii rozwoju masy mięśniowej. Może nawet nieco na
wadze zrzucić, gdyż pewna krępacja ruchów jest już w jego poczynaniach jest już
zauważalna. Zwrócił na to uwagę m.in. komentujący walkę Andrzej Gmitruk.
Oczywiście 113kg jak na 2-metrowca to nie jest jakaś ogromna waga, jednakże
naturalna budowa Joshuy jest jak na wagę ciężką dość drobna. A drobny szkielet
bardziej odczuwa każdy dodatkowy kilogram ciała. Pozostaje jeszcze kwestia
wydolności. Mięśnie w przeciwieństwie do tkanki tłuszczowej potrzebują tlenu.
AJ to gladiator z prawie samych mięśni. Kryzys kondycyjny, który dopadł Anglika
w środkowych rundach to z pewnością w dużej mierze kwestia potężnej
muskulatury. Lżejszy o 3-4 kg Joshua z pewnością zyskałby na płynności ruchów i
swobodzie zadawania ciosów. Jednocześnie nie straciłby wiele na sile, stałbym
się po prostu bardziej funkcjonalna wersją samego siebie. Wierzę jednak, że tak
profesjonalnie prowadzony sportowiec oraz jego sztab wyciągną odpowiednie
wnioski na przyszłość.
Walka przerwana przedwcześnie?
Nie jestem przekonany czy sędzia
przerwał pojedynek w odpowiednim momencie. O ile Kliczko miał spore kłopoty w
11 rundzie (przypieczętowane 2 nokdaunami) to ostatnie kilka ciosów AJ’a było
niecelnych. Całkiem możliwe, że po tak intensywnych atakach Joshua za chwilę
odczuł by wydolnościowy kryzys – taki jak w rundzie 5. Sędzia postąpił jednak
tak, a nie inaczej. Miał ku temu jakieś podstawy. Warto dodać, że gdyby walka
potrwała dalej, a Kliczko przetrwałby szturm AJ’a to jeden z najlepszych
pojedynków wagi ciężkiej ostatnich lat mógłby zakończyć się pewnym niesmakiem.
Mam tu na myśli przede wszystkim punktacje sędziów stolikowych, według których
przed 11 rundą AJ prowadził. Wiadomo, że boksowanie mistrza na własnym terenie
rządzi się swoimi prawami jednak prawda jest taka, że punktacja po 10 rundach
(2x 95:93 i 96:93 dla Anglika) była już przesadą.
Niech żyje król
Mimo swoich niedoskonałości,
które obnażył Kliczko, AJ to w tej chwili największy gracz w zawodowym boksie.
Nie jest perfekcyjny, ale jest chyba i tak najbardziej kompletnym obecnie „ciężkim”.
Z jego mentalnością i etyką pracy możemy zresztą spodziewać się dalszego
progresu w bokserskim rzemiośle. AJ to świetny produkt zarówno od strony
sportowej jak i marketingowej. Cieszę się, że mistrzem wagi ciężkiej jest
sportowiec z krwi i kości. To dobry wzór dla młodych adeptów boksu. Małą
satysfakcję przynosi mi również fakt, że moja wizja sportu i przygotowania
fizycznego jest podobna z tą, z którą mamy do czynienia w przypadku Anglika.
Rocznikowo dzielą nas 2 lata, mogę więc stwierdzić że nasze pokolenie
zwyciężyło w batalii młodego mistrza ze starym.
Co dalej?
Jak już niejedna osoba wspomniała
– na tej walce wygrał boks. Było to wydarzenie, które zainteresowało miliony
ludzi na świecie, często nieinteresujących się na co dzień zmaganiami
pięściarzy. To był piękny pokaz prawdziwego sportu i wartości przez niego
niesionych. Swoją pozycję potwierdził Joshua, ale i przegrany Kliczko udowodnił
w tej walce, że jeszcze nie powiedział ostatniego słowa. Z mediów dochodzą nas
słuchy, że status obowiązkowego pretendenta do walki z Joshuą wywalczył Kubrat
Pulev. Taka walka miałaby się odbyć do końca sierpnia, choć ciężko się łudzić,
by kandydatura Bułgara zadowalała oczekiwania kibiców. Pulev jest jednak
pretendentem do pasa IBF, a to najpoważniejszy pas z kolekcji Anglika. Jeśli
nie chce go stracić to możliwe, że do tego pojedynku będzie musiał przystąpić.
Czy tak będzie – zobaczymy. Sztab AJ’a zapowiada na razie, że Joshua wróci na
ring dopiero w październiku. W każdym razie, wadze ciężkiej jest teraz bardzo
ciekawie i opcji atrakcyjnych zarówno ze sportowego jak i biznesowego punktu
widzenia jest przynajmniej kilka. Pojedynki na szczycie, przeciwko Wilderowi,
Parkerowi, Ortizowi, a może i powracającemu Fury’emu to nie lada gratka dla
kibiców boksu. I nie ważne czy spotka się z nimi Joshua, czy też Kliczko. A
może rewanż? Taka opcja też jest realna, gdyż w kontrakcie na walkę
Joshua-Kliczko zawarto klauzulę rewanżową w przypadku porażki Ukraińca. Z
pewnością warto czekać na rozwój wypadków, bo nastały naprawdę interesujące czasy
w królewskiej kategorii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz