piątek, 12 maja 2017

Meksykańska niestrawność i gala w Częstochowie


Wracamy do boksu. Na początek jeszcze kilka słów o sobotniej „bitwie” pomiędzy Saulem „Canelo” Alvarezem, a Julio Cesarem Chavezem jr. (z małym opóźnieniem, z powodu wizyty w szpitalu). Kilka słów będzie w sam raz, gdyż na więcej szkoda klawiatury. Alvarez robił co miał robić, był dobrze przygotowany, solidny i metodyczny w tym co wyczyniał. Z kolei Chavez… dla mnie ten gość wypada z poważnego boksu na dobre. Będąc 10cm wyższym od rywala zadał 15 celnych lewych prostych przez 12 rund… Na takim poziomie, przy takim zapleczu i finansach to kompletnie niedopuszczalne. Jestem pewny, że ja sam ulokowałbym tych ciosów więcej. Chavez był spanikowany, anemiczny, zdecydowanie zabrakło mu jaj. „Wpadkę” z Fonfarą można było jeszcze w jakiś sposób zrzucić na zlekceważenie rywala, teraz wydawało się że syn legendy w końcu podszedł do sprawy profesjonalnie i będzie w życiowej formie. Błędy przeszłości  oraz brak charakteru ojca dały o sobie jednak znać. Ale to już problem Meksykanina. Według mnie jego wizerunek po tym pojedynku stracił na wartości ogromnie – zarówno dla kibiców jak i promotorów oraz stacji telewizyjnych. Starcie z Chavezem dla nikogo już nie będzie interesujące. Wg mnie kolejnym problemem 31- latka będą pieniądze. Z uwagi na jego niezbyt rozgarnięty rozum zarobione 3 miliony dolarów (+wpływy z PPV) szybko stopnieją. Ponadto w przyszłości nikt mu już podobnej gaży nie zaoferuje. Na podsumowanie postawy syna legendy posłużę się faktem iż w internecie pojawił się film z udziałem Meksykanina w towarzystwie 4 prostytutek. Został on nagrany tuż po walce… Żal tylko ponad 1mln ludzi w Ameryce, którzy wykupili PPV, no i wstyd że ujrzeli taki obraz boksu.

Jakie pięściarskie pojedynki czekają nas jutro? No za wiele się niestety nie dzieje. Mamy jedną przyzwoitą galę w Meksyku, dwie w Anglii, ale generalnie nie jest to dla mnie boks na tyle ciekawy, bym zamierzał go oglądać. Zerknę natomiast na galę w Polsce, w Częstochowie. Jej obsada też jednak nie powala. Niby mamy 2 walki o pasy (kobiecy, światowy + młodzieżowy), niby transmisja w Polsacie Sport, jednak żadne z tych zestawień nie może mrozić krwi w żyłach. W rzeczywistości to trochę taka gala rankingowa, żeby podbić zawodnikom rekord i poprawić ich pozycję w światowych rankingach. Osobiście jestem już myślami bardziej przy gali w Poznaniu (20 maja), która z kolei zapowiada się bardzo interesująco i według mnie będzie ciekawsza niż niejedna impreza z cyklu Polsat Boxing Night.



CZĘSTOCHOWA

Ewa Brodnicka 12-0 (2 KO) vs. Irma Balijagic Adler 16-7 (8 KO)
Walka o pas mistrzowski WBO interim. I to w zasadzie największy atut tej rywalizacji. Co prawda Ewa wspominała w ostatnim odcinku Punchera z jak groźną przeciwniczką przyjdzie się jej zmierzyć, ale… spójrzmy na fakty. Pochodząca z Bośni Adler wygrała 4 z ostatnich 11 walk, a żadnego ze zwycięstw nie zanotowała z rywalką z dodatnim bilansem… Nie wiem jak wam, ale mi to wystarczy. Nie przewiduję tu większych emocji.

Robert Parzęczewski 15-1 (9 KO) vs. Zura Mekereshvili 20-8 (16 KO)
Z pięściarzy, których jutro zobaczymy Parzęczewski jest tym, którego najlepiej mi się ogląda. „Arab” wydaje się mieć charakter, jakiś konkretny styl i rozwija się z walki na walkę. Do tego jest jeszcze młody (23 lata) i przy odpowiednim dalszym rozwoju może trochę w boksie zamieszać - przynajmniej na ringach europejskich. Gruzin to żaden wielki przeciwnik. Jego jedynym atutem wydaje się to, że dość mocno bije (przynajmniej sądząc po rekordzie). Ze swoich 20 wygranych tylko 2 odniósł nad oponentami z dodatnim bilansem. Z każdym pięściarzem minimalnie wybijającym się ponad przeciętność przegrywał. Rywal do odstrzelenia i jedziemy dalej.

Michał Żeromiński 12-2-1 (1 KO) vs. Krzysztof Szot 20-21-2 (5 KO)
Walka niebudząca we mnie specjalnych emocji. Obaj prochu już nie wymyślą i nie ma się co spodziewać niesamowitych zwrotów w ich karierze. Boksują, bo boksują – aby zarobić. Może zobaczymy fajną bitkę, w każdym razie nie spodziewam się zachwycającego poziomu sportowego.

Marcin Siwy 16-0 (6 KO) vs. Tornike Puritchamiashvili  9-4 (5 KO)

Pojedynek dla Marcina na “przeczekanie” na większe wyzwania i poprawienie sobie rekordu. Obejrzałem ostatnią walkę Gruzina… jednak na dobrą sprawę wystarczyłoby spojrzeć na jego zdjęcie. Można tu się spodziewać świniobicia. Niech Siwy wygra przed czasem i potwierdzi, że ktoś z fizjonomią „Butterbeana” nie ma czego szukać w poważnym sporcie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz