piątek, 16 czerwca 2017

Co tam w boksie? Zmiany, zmiany w PBN | Ward - Kowaliow II


Przed nami ciekawy bokserski weekend. Głównie za sprawą gali w Las Vegas i wielkiego rewanżu w wadze półciężkiej, pomiędzy Andre Wardem, a Sergiejem Kowaliowem. Poza tą potyczką ujrzymy w Mandalay Bay kilka innych przyzwoitych walk. Zacznę jednak od komentarza nt. ostatnich zmian w undercardzie nadchodzącej co raz wielkimi krokami gali Polsat Boxing Night w Ergo Arenie.



Niemal równocześnie zmieniono rywali Maciejowi Sulęckiemu i Krzysztofowi Głowackiemu, czyli prawdopodobnie najciekawszym obecnie polskich bokserów. Z jednej strony martwi, że takie roszady zdarzyły się na ledwie ok. 2 tygodnie przed galą. Z drugiej - jak twierdzi dziennikarz/promotor Mateusz Borek nowo anonsowani przeciwnicy, byli ciągle w treningu i gotowi na taki obrót spraw. Jeśli to prawda, to pokazuje to jak wielką robotę wykonał w ostatnich tygodniach Borek. Prócz zakontraktowania i opłacenia 16 bohaterów gali, "załatwienie" ewentualnych zastępstw - i to niekoniecznie ujmujących wartości tej imprezy. Daje to obraz kontaktu i kontraktu z ponad 20 sportowcami, co robi wrażenie. Szczególnie zważywszy na to, że Borek ciągle pozostaje aktywnym dziennikarzem, a to przecież "tylko" fightcard gali, czyli jedna z wielu składowych pracy promotora.

Nasz najlepszy obecnie junior średni zmierzy się ostatecznie z Damianem Bonellim. Argentyńczyk to 39-letni pięściarz obdarzony mocnym uderzeniem. Co ciekawe zawodową karierę zaczął dopiero w wieku 35 lat. Legitymuje się bardzo dobrym rekordem - 24-1 (21 KO). Nie ma jednak na swoim koncie wielkich skalpów. Jego najpoważniejszym przeciwnikiem był Australijczyk Rohan Murdock 18-1 (14 KO), który w październiku ubiegłego roku wysoko wypunktował Argentyńczyka. Pozostałych rywali Bonelli zwyciężył, choć byli oni miernej klasy, a aż 7 z nich w walce z Bonellim debiutowało na zawodowych ringach. Jednym słowem - rekord Bonellego dość nadmuchany, choć z pewnością będzie wyglądał dobrze w bilansie walk Maćka. Bo innej możliwości tu nie ma. To czego nie można zabrać Argentyńczykowi to na pewno serce do walki, z tego zresztą latynosi są znani. Zobaczymy jednak ile go wystarczy w starciu z zawodnikiem z szerokiej, światowej czołówki. Zmiana raczej na minus, Jerkic wydawał się nieco lepszym bokserem. Poczekajmy jednak do 24 czerwca.

Rywalem Krzysztofa Głowackiego będzie natomiast Hizni Altunkaya 29-0 (17 KO). Niepokonany Turek z niemieckim paszportem to pięściarz ofensywny i efektowny. Gwarantuje to emocjonującą dla widza walkę. Choć podobnie byłoby pewnie, gdyby rywalem "Główki" pozostał Brian Howard. Zatrzymały go jednak problemy wizowe. Faworytem będzie oczywiście Głowacki. Altunkaya ma nieskazitelny rekord i pokonał kilku solidnych bokserów, jednak w poważnym boksie wciąż musi coś udowodnić. 29-letni Turek największe swoje zwycięstwo odniósł w starciu z Salvatore Aiello 29-0 (14 KO). Zdobył wtedy pas WBF Interim. Według mnie jest to zastępstwo na plus. Altunkaya jest młodszy, niepokonany, a zarazem bardziej doświadczony w zawodowym boksie niż pierwotnie anonsowany Amerykanin. Szykuje się dobra walka dla widza, tu nikt nie odpuści, a mocnych ciosów nie powinno brakować. Powinien zwyciężyć jednak Polak. I to prawdopodobnie przed czasem.

------------------------------------------------------------------------------------------



Andre Ward - Sergiej Kowaliow II

Wisienka na torcie jeśli chodzi o ten weekend. Nie każdy wierzył, że do tego rewanżu dojdzie, jednak stało się. Tu należy oddać szacunek Amerykaninowi - że nie spękał. W pierwszym pojedynku znalazł się na deskach, a jego zwycięstwo było bardzo kontrowersyjne. Ward to zawodnik bardzo sprytny i inteligentny. Zapewne wierzy, że po doświadczeniach z pierwszego pojedynku będzie potrafił rozszyfrować Rosjanina od samego początku. Kowaliow to rzeczywiście bokser dość prosty, ale w swojej prostocie niesamowicie skuteczny. Jego największe atuty to mocny, precyzyjny cios oraz wyczucie dystansu. "S.O.G" to z kolei artysta boksu. Nie uderza tak potężnie jak rywal, jednak zawsze znajduje sposób, by zwyciężyć. Andre Ward nie przegrał od kilkunastu lat (ring amatorski), a jego najcięższą walką, była właśnie ta z Kowaliowem. Czy uda mu się wyciągnąć wnioski i pokonać Rosjanina w sposób nie pozostawiający wątpliwości? Faktem jest, że sam "Krusher" podszedł do rewanżu nieco inaczej. Jak twierdzi jego obóz - Kowaliow był wówczas przetrenowany - trenował zbyt dużo i ciężko. Miało być to przyczyną tego, że tempo boksu Rosjanina znacznie spadło w drugiej części pojedynku. To wtedy według sędziów i niektórych obserwatorów Ward wydarł swoje zwycięstwo. Ja co do teorii przetrenowania Kowaliowa nie jestem w pełni przekonany. Według mnie duże znaczenie miały tu także nerwy związane z tym, że nie potrafił on wykończyć "naruszonego" już wcześniej Warda. Poza tym przyjmował więcej ciosów niż zwykle (co nie jest dziwne, zważywszy na to z kim boksował), co mogło mu odebrać trochę oddechu, ale i stłamsić psychicznie. To co może martwić ludzi świata boksu to mierne zainteresowanie owym pojedynkiem. Ward, mimo że niepokonany od dawna, to nie przekonuje swoim stylem wielu amerykańskich ekspertów. Niektórzy dziennikarze osobę Warda po prostu ignorują, co jest w mojej opinii nieco żenujące. Owszem - prezentuje on styl zrozumiały przede wszystkim dla bokserskich koneserów, jest to jednak równocześnie boks na najwyższym, światowym poziomie. Podobnie sprawa ma się w sumie z Floyd'em Mayweatherem. Ward to jednak nie typ krzykacza, ani medialnego potwora. Stąd w amerykańskich, ale też światowych mediach dużo więcej mówi się o nieco cyrkowej walce Mayweathera Jr z Conorem McGregorem (jej oficjalne ogłoszenie to kolejny głośny news ostatnich dni, moją opinię na ten temat wyrażę w późniejszym czasie)...



W Las Vegas zaprezentuje się także znakomity Guillermo Rigondeaux 17-0 (11 KO). Wciąż trochę niespełniony i niedoceniony Kubańczyk zmierzy się z groźnym i niepokonanym Moisesem Floresem 25-0 (17 KO). W innym ciekawym pojedynku rękawice skrzyżują Luis Arias 17-0 (8 KO) i Arif Magomedov 18-1 (11 KO). Na ringu w Mandalay Bay zaprezentuje się także niezwykle utalentowany Dmitrij Biwol 10-0 (8 KO). Jego przeciwnikiem będzie bardzo solidny Cedric Agnew. 29-2 (15 KO). Transmisja gali w Polsacie Sport od godz. 3:00. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz