wtorek, 6 czerwca 2017

Co tam w boksie? Król Adonis | World Boxing Super Series


Nie był to udany weekend dla Andrzeja Fonfary. Pomimo hucznych zapowiedzi Polaka jego walka o mistrzowski tytuł była bardzo krótka. Adonis Stevenson znokautował Andrzeja już w drugiej rundzie, a i w pierwszej miał Polaka mocno naruszonego. Dużo mówiło się o tym, że przed pierwszym ich pojedynkiem Stevenson po prostu zlekceważył Fonfarę. Teraz nie zlekceważył, zrobił swoje i umocnił się na mistrzowskim tronie. Jednak według mnie to zbyt prosty odbiór tej rywalizacji, a w związku z walką mam kilka refleksji.

Co daje Hunter?

Virgil Hunter to bez wątpienia świetny fachowiec, choć osobiście wydaje mi się, że bardziej skrojony dla bokserów technicznych, takich jak jego najznamienitszy wychowanek -  Andre Ward. Faktem jest, że Andrzej po raz 3 z rzędu daje przeciętną/słabą walkę. Pytanie ile w tym jest wpływu kwestii szkoleniowych, a ile samego Andrzeja. Fonfara to bardzo ambitny człowiek, jednak pewnego pułapu według mnie nigdy nie przeskoczy. Jest po prostu zbyt prostym bokserem, bez żadnego ogromnego atutu (największymi są niezły cios i dobra psychika do walki i pracy). Hunter cudów Polaka nie nauczy, choć z pewnością sam nie jest całkowicie bez winy (prowadził Andrzeja w dwóch ostatnich walkach). Amerykański trener dał "popis" swojego podejścia do tematu mistrzowskiej szansy Fonfary. Otóż zjawił się w miejscu walki (Montrealu) ledwie kilka godzin przed wyjściem do ringu Polaka... Jakie to miało znaczenie dla przebiegu walki? Tego już się nie dowiemy.

Fonfara już rozbity?

Andrzej mimo wciąż niezbyt zaawansowanego wieku przyjął już w swojej karierze bardzo dużo ciosów. W dużej mierze wynika to z jego luk defensywnych. Kilkukrotnie mogliśmy już widzieć Polaka na nogach z żelatyny (jakby to powiedział Andrzej Kostyra). Owszem, Stevenson bije piekielnie mocno, choć trzeba przyznać, że w pierwszym pojedynku Polak zniósł dużo więcej i ciągle parł do przodu. W tej wadze większość bije już bardzo mocno, szczególnie w czołówce. O ile ciosy Cleverly'ego mogły nie robić na Andrzeju wielkiego wrażenia, o tyle kumulacja ciosów z całej kariery (w tym od takich puncherów jak Joe Smith jr, czy właśnie Stevenson) z pewnością wywiera już jakiś wpływ na Polaka. Także psychiczny. Fonfara pieniądze ma, ale ma także rodzinę. Ma dla kogo żyć, nie jest człowiekiem, który musi walczyć w ringu żeby przeżyć. Inna sprawa, że Fonfara nigdy nie miał według mnie tytanowej szczęki. Na pewno to w dużym stopniu kwestia jego budowy ciała (długa szyja i raczej ektomorficzna budowa). Warto przypomnieć, że Andrzej w trakcie kariery bardzo poszedł w górę z kilogramami. To nie jest naturalny, silny byk. Raczej tytan pracy, który wykuł się swoim uporem. Ciężka praca to jednak za mało, by być w tym najściślejszym topie.

Forma Stevensona

Abstrahując od osoby Andrzeja. Adonis wyglądał naprawdę dobrze. Jego motoryka budziła wrażenie, a trzeba dodać, że ma on blisko 40 lat. Inna sprawa, że ktoś z tak potężnym uderzeniem szanse ma zawsze. Nawet jeśli na jego dyspozycji pojawi się już rdza. U Kanadyjczyka tego starzenia jednak nie widać. Jedyne czego ciągle brakuje to jego starć z naprawdę największymi - czyli na ten moment Kovalevem i Wardem. Potyczka Stevensona ze zwycięzcą walki byłaby czymś naprawdę wielkim i swego rodzaju ukoronowaniem kariery Adonisa (której bądź co bądź, można co nieco zarzucić). Ten pojedynek pokazałby nam ile tak naprawdę wart jest "Superman" w starciu z kimś naprawdę wybitnym. Czas już naprawdę najwyższy. Jeśli nie pod koniec tego roku to już chyba nigdy.


-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

World Boxing Super Series

Jeszcze kilka słów o nadchodzącym turnieju w wadze cruiser. "Polską" kategorię będzie reprezentował w tej imprezie Krzysztof "Diablo" Włodarczyk. Trzeba przyznać, że taki event spadł mu jak manna z nieba. Nieumiejętnie gospodarujący w przeszłości finansami Polak szuka ostatnich szans na zarobienie w boksie poważnych pieniędzy. Takie oferować będzie ten turniej, a zwycięzca zgarnie także prestiżową statuetkę z podobizną Muhammada Alego, którego imieniem jest sygnowana impreza. Włodarczyk nawet w przypadku porażki już w pierwszej walce drabinki, wzbogaci się o bagatela 400 tys. dolarów (a porażki "Diablo" wykluczyć nie można). Nie wiadomo jeszcze kto będzie jego pierwszym rywalem, wiadomo natomiast że w turnieju wystąpią także znakomici Murat Gassiev i Mairis Breidis. Pozostałe nazwiska zostaną podane w niedalekiej przyszłości. Turniej zapowiada się pasjonująco, a obsada powinna zadowolić każdego kibica. Zgodzę tu się jednak z ekspertami programu "Puncher", że aby to wydarzenie miało sens, konieczny jest udział Oleksandra Usyka - uważanego przez wielu za najlepszego obecnie "Cruisera". W innym wypadku ta impreza nie zweryfikuje kto ostatecznie jest najlepszym pięściarzem tej kategorii.

To tyle na dziś, nadchodzący weekend pod względem bokserskich wydarzeń zapowiada się dość miernie, toteż nie będę się na jego temat rozpisywał. Od biedy można jednak obejrzeć takie walki jak Thabiso Mchunu vs. Johnny Muller (10.06), czy Brandon Rios vs. Ander Herrera (11.06).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz