poniedziałek, 24 kwietnia 2017

5 historycznych walk „Młody mistrz vs. Stary mistrz” (w wadze ciężkiej)

Już za kilka dni będziemy świadkami długo wyczekiwanego pojedynku. Pojedynku, który bez względu na rezultat napisze nową historię wagi ciężkiej. Eksperci z całego świata prześcigają się w pisaniu i wygłaszaniu analiz na temat nadchodzącej walki. Kto zatriumfuje? Joshua, czy Kliczko? Postanowiłem podejść tym razem do tematu nieco inaczej. Z pewnym dystansem, ale i pragmatyzmem zarazem. Przedstawię 5 pamiętnych walk w wadze ciężkiej, które można uznać za starcie młodego i nowego pokolenia boksu*. Przyjrzyjmy się zatem co mówi historia, jaki przebieg  i rezultat miały podobne potyczki w przeszłości.

5. Rocky Marciano (28),  wówczas 37-0 (32 KO) vs. Joe Louis (37) 66-2 (52 KO) (w nawiasach ówczesny wiek zawodników) 1951-10-26 Madison Square Garden



Na początek mały wyjątek, bo w tym przypadku Marciano tytułu mistrza świata jeszcze nie posiadał. Był już jednak jednym z najpoważniejszych pretendentów do pasa i w rzeczywistości sięgnął po niego niecały rok później – 23 września 1952 roku. Joe Louis miał już 37 lat, a rok wcześniej powrócił do boksu ze sportowej emerytury. Wedle źródeł głównym motywem powrotu „Brown Bombera” była potrzeba spłacenia długów. Początkowo Marciano nie palił się do potyczki z pięściarzem, którego przez lata podziwiał. W końcu uległ namowom Louisa. Mimo, że wielu zgodnie twierdziło że to już nie ten Louis co dawniej, to był on  faworytem w oczach bukmacherów. Choć już wtedy notowania Marciano były dość wysokie, to jego boks był bardzo surowy i prosty w porównaniu do umiejętności żywej legendy, z którą przyszło mu się zmierzyć. W tym właśnie kibice „Brown Bombera” upatrywali jego przewagi. Górą była jednak młodość. Zakontraktowana na 10 rund walka nie potrwała pełnego dystansu. Ewidentnie podstarzały Louis padł na deski w 8 rundzie. Co prawda udało mu się wstać, lecz po kilkudziesięciu sekundach było już po wszystkim. Piekielnie mocno bijący Marciano dopadł do naruszonego weterana, trafił w szczękę potężnym lewym sierpowym i poprawił prawym prostym. Nieprzytomny Lewis wypadł za liny, będąc znokautowanym na oczach przeszło 17 tysięcy widzów, zgromadzonych tego dnia w Madison Square Garden.

4. Muhammad Ali (23), 21-0 (17 KO) vs. Floyd Patterson (30), 43-4 (32 KO) I 1965-11-22 Convention Center



Muhammad Ali (wtedy jeszcze Cassius Clay) opromieniony dwoma zwycięstwami nad faworyzowanym, siejącym postrach Listonem przystępował do drugiej obrony tytułu. 7 lat starszy Floyd Patterson jeszcze 3 lata wcześniej sam był właścicielem pasa będącego teraz w posiadaniu „Największego”. Patterson stracił go po tym jak został zdemolowany przez wspomnianego Listona. Przed walką było dużo złej krwi, utarczek od podłożu rasistowskim i religijnym. Patterson zapowiadał m.in. że chce „odzyskać tytuł i usunąć plagę Czarnych Muzułmanów z boksu”. Ali porównywał z kolei rywala do „wuja Toma”. Sama walka miała jednostronny przebieg – dominował młody mistrz. Wydawało się wręcz, że Ali znęca się nad Pattersonem i celowo przeciąga koniec walki, do którego mógł doprowadzić niemal w każdej chwili. Po lewym prostym Patterson upadł na deski  w połowie walki, ale Ali nie spieszył się z końcowym wyrokiem. Ostatecznie tę jednostronną potyczkę przerwał w ostatniej rundzie sędzia Harry Kraus.

3. Larry Holmes (30), 35-0 (26 KO) vs. Muhammad Ali (38), 56-3 (37 KO) 1980-10-02 Caesars Palace


Ciężka walka dla Larry’ego Holmesa, ale tylko pod względem mentalnym. Ali był jego wzorem z lat młodości. „The Easton Assasin” miał wówczas możliwość podpatrywania mistrza podczas treningów. W przeszłości przeboksowali również wiele wspólnych sparingów. Holmes był mistrzem z krwi i kości, do tego w swoim „prime”. Z uwagi na to, że Holmes darzył Alego sympatią, a ponadto wiedział że niewiele już z niego zostało, to wcale nie dążył do tego pojedynku. Wiedział jednak, że gdyby odmówił to publika poddałaby jego mistrzowską klasę w wątpliwość. Ali miał kłopoty finansowe, a za ten pojedynek miał zarobić ponad 3-krotnie więcej niż panujący mistrz. To sprawiło, że pomimo wyraźnych już oznak tysięcy przyjętych w trakcie kariery ciosów, stary mistrz zdecydował się powrócić na ring. Ali był nieaktywny od ponad 2 lat, tymczasem dla „Easton Assasina” była to już 4 walka w 1980 roku. Sama walka przypominała bardziej egzekucję niż pojedynek. Targany sprzecznymi uczuciami Holmes demolował swojego idola aż do 10 rundy, kiedy Angelo Dundee przerwał te nierówne starcie. Jakieś szczegółowe analizowanie tej walki nie ma sensu, to był smutny widok starego, zupełnie bezradnego mistrza.

2. Mike Tyson (21), 32-0 (28 KO) vs. Larry Holmes (38), 48-2 (34 KO) 1988-01-22 Convention Center 



Mike Tyson pomimo wciąż b.młodego wieku miał już zakorzenioną opinię prawdziwego kilera oraz mistrzowski tytuł na koncie. Rekord młodego Mike’a i ilość wygranych przed czasem mówiły same za siebie. Podstarzały już nieco Holmes miał wówczas w swoim rekordzie 2 porażki, choć trzeba przyznać że 2 minimalne porażki (wg niektórych kontrowersyjne) ujmy mu nie przyniosły. Innymi słowy – stary mistrz powinien być jeszcze jary, mimo że jego kariera znajdowała się już na równi pochyłej. I rzeczywiście, od początku „Zabójca” radził sobie całkiem dobrze, umiejętnie unikając lub blokując ciosy Tysona, który chciał w swoim stylu szybko zakończyć pojedynek. Po 3 rundach dość furiackich ataków „Żelaznego Mike’a”, Holmes w końcu został naruszony w 4 starciu. Był to początek jego końca. Stary mistrz chwiał się i potykał po silnych uderzeniach młodego rywala, a sprawę zakończyły 3 mocne, prawe sierpy Tysona. Pomimo tej porażki, trzeba przyznać że Holmes całkiem dobrze się zakonserwował. W kolejnych latach potrafił pokonać mistrza olimpijskiego oraz mistrza świata WBO Ray’a Mercera, czy stoczyć zacięty bój z Evanderem Holyfieldem.

1. Michael Moorer (26), 35-0 (30 KO) vs. George Foreman (45), 72-4 (67 KO) 1994-11-05 MGM Grand



Największa różnica wieku pomiędzy zawodnikami z podanych zestawień. Przy dobrych wiatrach Foreman mógłby być ojcem Moorera. Wielu pewnie pomyśli, że przecież Moorer nie był zawodnikiem tego kalibru co inni, wspomniani młodzi mistrzowie. Trzeba jednak uwzględniać renomę jaką cieszył się dany zawodnik przed pojedynkiem (weryfikacją). „Double M” był wówczas naprawdę klasowym pięściarzem, mistrzem o nieskazitelnym rekordzie. Przed potyczką z Foremanem odniósł wartościowe zwycięstwo nad legendarnym Evanderem Holyfieldem. Także inni pokonani przez Moorera pięściarze w zdecydowanej większości nie mogli zostać ochrzczeni mianem kelnerów. „Big George” został wybrany przez Moorera na dobrowolną obronę. Choć Foreman już jako „dziadek” (po 10-letnim rozbracie z boksem) sprawił sporo problemów kilku młodszym, b.dobrym bokserom, to faworytem w starciu z „Double M” nie był. Ostatni pojedynek przegrał z Tommy’m Morrisonem i wydawało się, że wypadł na dobre z przetasowań na szczycie wagi ciężkiej. Oferta walki z Moorerem była więc dla niego jak szczęśliwy los, którego nie zamierzał zmarnować. Młodszy o blisko dwie dekady Moorer punktował Foremana od samego początku. Konsekwentnie realizował swój plan, będąc szybszym od starego mistrza. „Big George” nie poddawał się jednak i prostymi kombinacjami, głównie lewy – prawy prosty starał się przedzierać przez gardę młodszego, ale i mniejszego oponenta. W 10 rundzie taktyka Foremana zaskoczyła, Moorer został trafiony kilkukrotnie prostymi ciosami. Po klasycznej akcji starego mistrza znalazł się na deskach i nie był w stanie podjąć walki przed wyliczeniem do dziesięciu. Cud stał się faktem.



Czy Władimir Kliczko pójdzie w ślady George’a Foremana, a Anthony Joshua zostanie „Michaelem Moorerem naszych czasów” ? A może nigdy już nie ujrzymy dawnego „Dr. Steelhammera”, który ugnie się pod naporem druzgocących ciosów AJ’a? O tym przekonamy się sobotni wieczór. Historia pokazuje, że w starciach typu Młody mistrz vs. Stary mistrz częściej triumfuje młodość. Wiek biegnie nieubłaganie, z tym że jednych dopada szybciej, innych później. Wiele zależy od prowadzenia się zawodników, przebiegu ich kariery. O analizę sobotniego starcia gigantów pokuszę się jednak w kolejnym poście.


*Przy wyborze walk sugerowałem się przede wszystkim tym by były to potyczki młodego, niedługo panującego mistrza z mistrzem z zasłużonym mistrzem z przeszłości – tak jak w przypadku potyczki AJ’a z WK. Stąd (pomimo jednego wyjątku) nie uwzględniłem tu m.in pamiętnej batalii pomiędzy Vitalijem Kliczko, a Lennoxem Lewisem. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz