Zmieniam nieco formułę moich
postów o tematyce bokserskiej. Od teraz będę w jednym wpisie poruszał wszystkie
ciekawe tematy ostatnich dni. Będę cyklicznie wyrażał opinie o walkach z
ostatniego weekendu oraz tych nadchodzących. Dziś trochę o gali z Sheffield
oraz walki o mistrzowski tytuł pomiędzy Adonisem Stevensonem, a Andrzejem Fonfarą.
Spence Jr przejmuje wagę półśrednią
Za nami świetna walka wieczoru w
Sheffield. Zgodnie z przewidywaniami zresztą. Kell Brook pokazał to co ma –
czyli dużą siłę, wysokie umiejętności oraz serce do walki. Spence Jr to jednak
talent najwyższego sortu. Udowodnił to właśnie w sobotę. Brook odniósł
identyczną kontuzję co w walce z Gołovkinem i czeka go kolejna, dłuższa przerwa
od boksu. Czy Anglik jeszcze wróci na szczyt? Będzie ciężko, szczególnie w
wadze półśredniej. Spekuluje się, że Brook przeniesie się do wagi super
półśredniej i może być to nienajgorszy pomysł. Ciężko nie odnieść wrażenia, że
zbijanie do limitu 147 funtów kosztuje Kella sporo zdrowia i wysiłku. Errol
Spence Jr przejmuje z kolei tron dywizji półśredniej, choć przepycha się na nim
z Keithem Thurmanem. Ich walka byłaby wydarzeniem bez precedensu. Dwóch
niesamowitych atletów, z mocnym ciosem i niebagatelnymi umiejętnościami. Chyba
każdy kibic boksu będzie wyczekiwał unifikacji pomiędzy nimi.
George Groves mistrzem, czyli do 4 razy sztuka
„Święty Jerzy” dopiął swego. Za
czwartą próbą sięgnął po mistrzowski tytuł w dywizji półśredniej. Łatwo nie
miał, ale w końcu przełamał Fedora Chudinova. Fajna sprawa i piękny gest
Grovesa, który zwycięstwo zadedykował Eduardowi Gutknechtowi. Gutknecht to
poprzedni przeciwnik wyspiarza, który po ciosach Grovesa wylądował w szpitalu i
do dziś nie jest sobą. Jest przykuty do wózka, nie mówi. Przykra historia
ukazująca ciemną stronę boksu.
Janik rywalem Balskiego na PBN7
Wykruszył się anonsowany
dotychczas rywal Adama Balskiego na Polsat Boxing Night 7. Przeżywający ciężkie
chwile w życiu osobistym, Vikapita Meroro zmuszony był wycofać się z gali.
Kibice nie powinni jednak narzekać, bo zastępstwo jest równie (albo i bardziej)
atrakcyjne. Odkopany został nieco już zapomniany Łukasz Janik. Po licznych
perturbacjach znów zobaczymy w ringu „Lucky Lucke’a”. Forma Łukasza to zagadka,
ostatni raz widzieliśmy go w ringu ponad 2 lata temu, w pamiętnej walce z
Grigorijem Drozdem. Pewne jest, że przyzwoicie przygotowany Łukasz będzie dla
Adama na tym etapie kariery sporym wyzwaniem. Osobiście cieszę się na tą zmianę
i już nie mogę się doczekać walki, którą obejrzę w trójmiejskiej Ergo Arenie.
W sobotę Adonis Stevenson – Andrzej Fonfara II
Już z soboty na niedzielę kolejna
próba zdobycia mistrzowskiego pasa przez Polaka. Swoja drugą szansę otrzyma
Andrzej Fonfara, który ze Stevensonem mierzył się już przed trzema laty. Czy
tym razem się uda? Bukmacherzy stawiają zdecydowanie na Kanadyjczyka i nie da
się zaprzeczyć, że będzie on faworytem tego starcia. Kilka rzeczy przemawia
jednak za Polakiem. Po pierwsze: jest on teraz bardziej doświadczony w pojedynkach
na wysokim poziomie. Po drugie: Stevenson ma już blisko 40 lat i lepszy już
raczej nie będzie. Z drugiej strony – wydaje się, że przed pierwszym
pojedynkiem mistrz nieco Polaka zlekceważył. Stąd pojawiły się pewne problemy i
nawet wylądował na deskach. Stevenson zapowiada, że będzie chciał rozstrzygnąć
sprawę szybko. Jest to dla niego najlepsze rozwiązanie, gdyż żelazna kondycja
raczej nigdy nie była jego atutem. Raczej nie będzie nim też w wieku niespełna
40 lat. Niezatracalnym atutem jest z kolei niemal mityczny cios Adonisa.
Kanadyjczyk będzie w pierwszych rundach szalenie groźny i nie można wykluczyć,
że znokautuje Andrzeja. Taktyka dla Fonfary to przetrzymanie pierwszych rund i
przejęcie inicjatywy w drugiej części walki. Będzie to bardzo trudne, ale szans
Polakowi nie odbieram. Mistrz musi się w końcu potknąć, a metryka musi w końcu
dać o sobie znać. Czy tak się stanie już teraz? Wszyscy byśmy sobie tego
życzyli, wszak boli trochę brak aktualnych mistrzów świata wśród polskich
zawodowców.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz