Za nami pasjonujący, bokserski
weekend. Działo się wiele i nie zabrakło polskich akcentów. Szczególnie
interesowały nas gale w Londynie (m.in. starcie Robbiego Daviesa Jr z Michałem
Syrowatką) oraz Nowym Jorku (polskie starcie na szczycie wagi ciężkiej – Artur
Szpilka vs. Adam Kownacki). Poniżej moje opinie na temat starć, które mnie
szczególnie interesowały.
LONDYN
Robbie Davies Jr vs. Michał Syrowatka
Pojedynek, który zapowiadał się
bardzo interesująco, choć zdecydowanym faworytem (szczególnie dla bukmacherów)
był boksujący na swoim terenie Davies Jr. W sumie czytając komentarze na
polskich portalach bokserskich można było właśnie odnieść wrażenie, że
pięściarz z Ełku leci do Anglii na pożarcie. Jak się okazało – nic z tych
rzeczy. Michał udowodnił tą walką wiele rzeczy. Sporo osób wątpiło w jego
odporność na ciosy, szczególnie po przegranej przed czasem z blisko 40-letnim
Rafałem Jackiewiczem. Przyznam, że i ja nie miałem pewności jak zachowa się
Michał po przyjęciu paru” czyściochów” od nie głaszczącego rywala z Liverpoolu.
Wygląda jednak na to, że Jackiewiczowi w pierwszej walce z Syrowatką wyszedł po
prostu „strzał życia”. Zarówno Anglik jak i Polak nie szczędzili sobie mocnych
ciosów, a cała walka przerodziła się w prawdziwą, bokserską wojnę. Tutaj na
brak emocji nikt nie mógł narzekać, nawet kibice neutralni. Syrowatka pokazał
jaja i wyszedł do faworyzowanego rywala bez respektu. Wiedział też, że musi
zaryzykować, gdyż gospodarzowi sprzyjają również ściany, czyt. Sędziowie. Jak się
okazało, Michał przegrywał dość wyraźnie na kartach punktowych przed ostatnią
rundą. Jedyne co mogło go uratować to nokaut na przeciwnikowi. Udało się.
Syrowatka pokazał wielkie serce do walki i żądzę zwycięstwa. Przełamał Anglika,
zdobywając pas WBA Continental wagi super lekkiej oraz serca wielu kibiców.
Wydaje się, że teraz czekają na Michała dobre oferty, a walka o „prawdziwy”
mistrzowski pas się przybliżyła. Wielki wyczyn Syrowatki!
Chris Eubank Jr vs. Artur Abraham
Niby dwa głośne nazwiska, niby
interesujące starcie. Niby. W rzeczywistości był to bardzo wygodny matchmaking
dla Eubanka Jr. Wywodzący się z niższej kategorii Anglik przewyższał przede
wszystkim szybkością oraz ruchliwością statycznego „Króla Artura” (to było
oczywiste, że tak będzie). Jedyną przewagą Abrahama nad Eubankiem była surowa,
fizyczna siła. To jednak nie ma większego znaczenia, kiedy nie możesz „złapać”
rywala. Naturalizowany Niemiec stał się więc żywym workiem treningowym. Eubank
Jr dał tym samym świetne show i o to właśnie chodziło. Pokonał rywala z
nazwiskiem i wciąż dobrym rekordem, ale zarazem niezbyt groźnym stylem. Ci
kumaci do końca tego cyrku na pewno nie łykną i będą oczekiwać prawdziwej
weryfikacji klasy bokserskiej Eubanka. Syn bokserskiej legendy boksuje bardzo
efektownie, choć jak dotąd tylko raz zmierzył się z kimś ze ścisłej czołówki
swojej kategorii wagowej (Joe Saundersem). W walce tej zresztą nie zaimponował.
Lubię juniora, ale ja również czekam aż zawalczy z kimś naprawdę dobrym i w
kwiecie wieku. Jeśli Eubank Jr wystąpi w mocno promowanym turnieju World Boxing
Super Series to takiej weryfikacji powinniśmy doczekać.
NOWY JORK
Artur Szpilka vs. Adam Kownacki
Walka, na którą czekało wielu.
Mocno lansujący się w mediach społecznościowych „Szpila” kontra sympatyczny naturszczyk
- Adam Kownacki. Te starcie na szczycie polskiej wagi ciężkiej miało nam sporo
wyjaśnić, choć dla większości zdecydowanym faworytem był Szpilka. Powracający
po dłuższej przerwie bokser z Wieliczki mierzył się w swojej karierze z
mocniejszymi rywalami oraz włożył w rozwój swojej kariery o wiele większe
środki. Dziwiły mnie trochę opinie, jakoby styl Kownackiego bardzo Szpilce
pasował. Artur zawsze miał problemy z rywalami, którzy zdecydowanie nacierali,
będąc przy okazji czymś więcej niż puszką soku pomidorowego (z pozdrowieniami
dla Andrzeja Kostyry). Opuszczanie rąk, luki w defensywie oraz błędy w
poruszaniu się na nogach. Te wszystkie mankamenty Szpilki mogły być wodą na
młyn dla Kownackiego. I tak też się tało. Artur nie pokazał w tej walce
praktycznie nic. Być może w jakimś stopniu była to kwestia dłuższej przerwy od
boksu. Szpilka wydaje się też już nieco „naruszony”, wszak przyjął już w swojej
karierze sporo mocnych ciosów, nie raz zapoznał się z deskami. Kownacki zgodnie
z oczekiwaniami przeszedł do zdecydowanej ofensywy i systematycznie dobierał
się do skóry Artura. Koniec nastąpił w 4 rundzie, kiedy seria ciosów posypała
się na głowę „ludzika Lego”. Szpilka miał już dość, a w odpowiednim momencie
akcję przerwał sędzia ringowy. Mimo, że Artur jest wciąż młody to jego kariera
znalazła się właśnie na dużym zakręcie. Ta porażka to duża skaza na jego
rekordzie, według wielu (także jego samego) miała to być lekcja boksu dla
sympatycznego grubaska – Adama Kownackiego. Stało się na odwrót. Przed Adamem
duże walki. Według statystycznego portalu bokserskiego boxrec.com, Kownacki
jest już na 11. miejscu w światowym rankingu wagi ciężkiej. Wyprzedza m.in. tak
znane nazwiska jak Dominic Breazeale, Andy Ruiz Jr czy Dillian Whyte. Z
ciekawością będziemy śledzić dalsze poczynania boksera z Łomży. Co ze Szpilką?
Ciężko powiedzieć, po 2 przegranych przed czasem z rzędu zawisły nad nim czarne
chmury. Powinien teraz odpocząć i przemyśleć co dalej. Wydaje się, że jedyną
opcją na „powrót do gry” jest teraz dla niego wygranie starcia z jakimś
faworyzowanym zawodnikiem, na jego terenie. W innym wypadku jego kariera może
stać się już bardziej celebryckimi popisami niż walką o poważne tytuły.
Marcus Browne vs. Sean Monaghan
Ciekawe starcie w wadze
półciężkiej. Spotkało się dwóch niepokonanych znajomych, z szerokiej czołówki
swojej dywizji. Od początku zarysowała się pewna przewaga Browne’a, który
imponował dynamiką i agresją. Różnica w szybkości okazała się chyba kluczowa i
sprawiła, że Monaghan został szybko zastopowany. Na deskach znalazł się już w
pierwszej rundzie, a walka ostatecznie zakończyła się w starciu drugim. Szybka
robota czarnoskórego pięściarza, którego boks dobrze się ogląda. Teraz czekamy
na jego starcie o jakiś poważny, mistrzowski tytuł. Doczekamy się tego może już
niebawem, a Amerykanin w takiej potyczce wcale nie musi stać na straconej
pozycji (choć konkurencja w wadze półciężkiej jest aktualnie bardzo mocna).
INGLEWOOD
Joe Smith Jr vs.
Sullivan Barrera
Kolejne starcie pomiędzy
czołowymi postaciami wagi półciężkiej. Mający dobrą passę, pogromca Andrzeja
Fonfary oraz Bernarda Hopkinsa przeciwko technikowi z Kuby, który jedyną
porażkę odniósł z genialnym przecież Andre Wardem. Początek był zacięty, być
może nawet z lekkim wskazaniem na Smitha Jr, który dobry start przypieczętował
nawet nokdaunem na Barrerze. Wydawało się, że walka może za długo nie potrwać,
jednak Kubańczyk szybko się otrząsnął i zaczął robić swoje. Do końca walki
Barrera boksował już uważnie i dość często karcił silnego, ale ograniczonego
boksersko rywala. Taktyka Smitha Jr była jedna – znokautować rywala. Mocny cios
to jednak czasem w boksie za mało, zwłaszcza jeśli mamy naprzeciw sprytnego
przeciwnika. Takim okazał się Kubańczyk, który systematycznie punktował Smitha
Jr i dowiózł zwycięstwo do końca, bez ponownych wizyt na deskach. 5 minut
Smitha Jr minęło, za to przed Barrerą być może jakaś naprawdę duża walka.
Wczorajsza wygrana to dla niego bardzo cenne zwycięstwo, które może okazać się
przepustką nawet do walki o poważny tytuł, np. z Adonisem Stevensonem o „prawdziwy”
pas federacji WBC w wadze półciężkiej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz