wtorek, 22 sierpnia 2017

Jak oddychać, aby być zdrowym? Recenzja książki



Czas wrócić po wakacyjnej przerwie oraz czas na kolejną recenzję książki. Tym razem na celownik wziąłem poradnik pt. „Jak oddychać, aby być zdrowym”. Wielu osobom tematyka tej książki może wydać się banalna. Nic bardziej mylnego. Takie czynniki współczesnego życia jak: nieodpowiednia dieta, siedzący tryb życia, stres czy pośpiech mają negatywny wpływ na nasze rdzenne nawyki. Tak jest m.in. z fundamentalną czynnością życiową jaką jest oddychanie. Z drugiej strony nie ma co ukrywać, że tytuł ten jest dedykowany przede wszystkim dla osób, którzy doświadczyli lub wciąż doświadczają jakichś niepokojących objawów, związanych z oddechem. Skorzystać na tej lekturze powinni jednak wszyscy.

Już od najmłodszych lat byłem wysyłany na zajęcia do logopedy. Wizyty te nie okazywały się szczególnie pomocne. Jeśli chodzi o szeroko pojętą aktywność fizyczną to zawsze moją piętą achillesową była wydolność/wytrzymałość. Dopiero 20 lat później zdaję sobie sprawę z pewnych rzeczy. Na przykład z tego, że często nadmiernie oddycham (jak wielu ludzi zresztą). Tzw. hiperwentylacja może prowadzić także do innych schorzeń lub pogarszać ich przebieg. Niestety zespół hiperwentylacji jest przez współczesnych lekarzy diagnozowany bardzo rzadko – mimo, że dotyczy naprawdę sporej rzeszy osób. Powód wydaje się prosty. Hiperwentylację leczy się przede wszystkim przez pracę nad zmianą nawyków oddechowych. Ciężko więc na tym zarobić, a jak wiadomo solą dzisiejszych konsultacji lekarskich jest przepisywanie „wszystkiego na wszystko”. I tak – łatwiej jest  wysłać pacjenta do pulmunologa, by zdiagnozować u niego astmę i przepisać pakiet wziewnych sterydów. Można też wysłać go do kardiologia lub „zwalić” problemy z oddechem na kwestie wyłącznie endokrynologiczne. Po tych latach zdaję sobie sprawę, że moje problemy z wymową w dzieciństwie wynikały właśnie z nadmiernego oddychania, spowodowanego przede wszystkim nawykowym oddychaniem przez usta. Podobnie rzecz miała się z deficytami w wydolności. Nie powiem, że w tym momencie sprawy obróciły się u mnie w tym względzie o 180 stopni, ale na pewno jest lepiej niż kiedyś.

Autorem „Jak oddychać, aby być zdrowym” jest Patrick McKeown. McKeown jest doświadczonym międzynarodowym instruktorem tzw. metody Butejki. Wspomnę w tym miejscu, że nie jest to moja pierwsza lektura o podobnej tematyce. Wcześniej dane mi było przewertować również „Sztukę oddychania” autorstwa Nancy Zi. O tej drugiej książce, porównaniach i podobieństwach obu tytułów napiszę nieco później. Twórcą wspomnianej metody Butejki jest Konstantyn Butejko – rosyjski lekarz. Metoda ta była przez niego opracowywana w latach 60. XX wieku, w laboratorium w Nowosybirsku (Syberia). Główne założenie Dr Butejki było takie, że wiele symptomów chorobowych, uznanych przez lekarską społeczność za odrębne jednostki chorobowe, są wynikiem nadmiernego oddychania. W odpowiedzi na tę hipotezę Dr Butejko opracował system ćwiczeń mających wspomóc wykształcenie lub powrót do prawidłowych nawyków oddechowych. Celem było oddychanie mniejszą ilością powietrza, oddychanie wyłącznie nosem oraz spokojny, cichy oddech. Skuteczność oraz prostota metod Butejki okazały się na tyle duże, że sława doktora rosła w imponującym tempie. Pod koniec lat 80. Metoda Butejki zaczęła zdobywać swoją popularność, także w innych krajach. Dziś naucza się jej praktycznie na całym świecie.



„Jak oddychać, aby być zdrowym” to książka zwięzła i stosunkowo prosta w odbiorze. McKeown nie skupia się w niej na złożonych, naukowych dywagacjach. Co najwyżej przedstawia biologiczne podstawy pewnych mechanizmów oraz przytacza badania na dowód sensu założeń metody Butejki. Autor przedstawia 6 podstawowych ćwiczeń (jedno w kilku wariantach), które poprawią efektywność naszego oddychania. Co ciekawe, McKeown sam dzięki zawartym w książce metodom wyleczył się z przewlekłej astmy. Jak sam zapewnia, wcześniej jakość jego życia była nieporównywalnie niższa. Prócz ćwiczeń znajdziemy w książce trochę teorii oraz praktycznych, życiowych wskazówek. Wskazówki te dotyczą m.in. sposobów zapanowania nad stresem czy działań, które mają wspomóc naszą regenerację i sen. Przeczytamy też parę słów o ćwiczeniach fizycznych, bo to one obok ćwiczeń oddechowych mają największy wpływ na wydłużenie tzw. pauzy kontrolnej, która jest wyznacznikiem efektywności naszego oddychania. Pauza kontrolna to po prostu czas w miarę komfortowego wstrzymania oddechu. Szerzej o metodzie Butejki i polepszeniu oddychania w kontekście sportu wyczynowego, poczytamy w innej książce rekomendowanej przez autora. Jej tytuł to „The Oxygen Advantage”, a jej autorem jest również Patrick McKeown. Jeśli uda mi się ją zdobyć to chętnie zabiorę się i do tej lektury. Książka niestety nie jest dostępna w polskim wydaniu. W „Jak oddychać, aby być zdrowym” znajdziemy też opis związków pomiędzy nieprawidłowym oddychaniem, a różnymi jednostkami chorobowymi. Nie jest to jednak książka wyłącznie dla ludzi uważanych za zdrowych. Na wskazówkach zawartych w tej lekturze skorzysta każdy, pod warunkiem że sumiennie wdroży je w życie. Ku ułatwieniu – autor podaje kilka przykładowych programów ćwiczeń.  Jak pisze McKeown: „Nie istnieje żadne ryzyko związane z postawieniem niepoprawnej diagnozy zespołu hiperwentylacji”. Innymi słowy – poprawnie stosowane zalecenia Dr Butejki nikomu nie wyrządzą krzywdy. Sam ćwiczenia podane książce zaczynam wdrażać od kilkunastu dni i przyznam, że pewne efekty są już zauważalne. Na pełniejszą ocenę całej metody przyjdzie jeszcze czas.



Jak porównałbym obiekt dzisiejszej recenzji do mojej poprzedniej lektury o skuteczniejszym oddychaniu, czyli „Sztuki oddychania” Nancy Zi? Z pewnością obie książki dość mocno się różnią. Wskazówki zawarte w książce McKeowna wydają się prostsze do wdrożenia, po prostu bardziej życiowe. Choć McKeown wspomina o oddychaniu przeponowym, to dużo większy nacisk na taki rodzaj oddychania jest położony w książce Nancy Zi – na co dzień śpiewaczki klasycznej. Ćwiczenia ze „Sztuki oddychania” wymagają więcej pracy oraz czasu. Czy są zatem bardziej efektywne? Ciężko mi powiedzieć. „Sztuka oddychania” na pewno nie jest słabą książką, jednak według mnie wiele osób miałoby problem z systematycznym stosowaniem proponowanych w niej metod. Sam używałem metod z książki Zi przez kilka tygodni i pewne rezultaty zauważyłem. Bardziej trafia do mnie jednak metoda Dr Butejki. Jest prostsza i według mnie bardziej praktyczna. Tym samym „Sztukę oddychania” dedykowałbym bardziej osobom zaawansowanym, np. używającym swojego głosu do śpiewania, tak jak autorka tej pozycji. W książce Nancy Zi stykamy się też z o wiele większą dawką teorii nasyconych ezoteryką, aniżeli w „Jak oddychać, aby być zdrowym”. Przyznam, że wielkim fanem takiego podejścia nie jestem – szczególnie jeśli od książki wymagam praktycznych i skutecznych porad. Zwycięzcą dla mnie jest więc książka, którą dziś recenzuję.

Przechodząc do podsumowania. Nie wiem szczerze mówiąc czemu metoda Butejki jest w naszym środowisku stosunkowo słabo rozpropagowana. Może to kwestia właśnie tego, że ludzie od jakiejkolwiek pracy nad sobą, wolą po prostu zgłosić się po zestaw tabletek u najbliższego internisty? Ćwiczenia na których opiera się ta metoda są jednak stosunkowo proste, mało czasochłonne i skuteczne – tak to mogę póki co ocenić. Książka ta obala również jeden z najpopularniejszych mitów dotyczących oddychania. Mitu, by w celu relaksacji brak głębokie oddechy poprzez usta. Mit ten funkcjonuje w wielu środowiskach i jest trudny do wykorzenienia. Znacznie większe korzyści zdrowotne przynosi nam oddech „nosowy”, cichy i stosunkowo krótki. Szczególnie na dłuższą metę. Taki sposób oddychania w połączeniu z ćwiczeniami dr Butejki może naprawdę pozytywnie wpłynąć na nasze zdrowie, a co za tym idzie – jakość całego życia. Książka jest napisana prosto, zrozumiale i nie odstrasza swoją objętością. Ciężko mi się do czegokolwiek przyczepić. Polecam każdemu – i zdrowym i tym, którzy cierpią na rozmaite dolegliwości zdrowotne.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz