piątek, 15 września 2017

Canelo vs. GGG - zapowiedź


To już za parę chwil. W nocy, z soboty na niedzielę (ok. godziny 5:00 - transmisja w Polsacie Sport) odbędzie się jak dla mnie – najbardziej oczekiwana walka tego roku. Saul „Canelo” Alvarez 49-1-1 (34 KO) podejmie na gali w Las Vegas Giennadija „GGG” Golovkina 37-0 (33 KO). W stawce tej walki znajdą się aż 4 pasy mistrzowskie wagi średniej. Na ten pojedynek czekaliśmy tak naprawdę kilka lat. W końcu obóz Meksykanina podjął rękawice, za co należy im się szacunek. Bez zbędnego owijania w bawełnę, przystępuję do małej analizy/zapowiedzi jutrzejszej walki. Tekst podzielę na analizę tej rywalizacji w kilku aspektach (tak jak zrobiłem to w przypadku pamiętnej batalii Joshua – Kliczko). Zapraszam do lektury.

Doświadczenie/kariera

Jeśli rzucimy okiem na karierę amatorską, to zauważymy że w zasadzie nie ma tu czego porównywać. Alvarez jej praktycznie nie miał, podczas gdy GGG to srebrny medalista olimpijski, a przed przejściem na zawodostwo stoczył ponad 350 walk (oczywiście zdecydowaną większość wygrał). Spójrzmy jednak na całokształt i karierę zawodową. Canelo, pomimo wciąż stosunkowo młodego wieku (27 lat) osiągnął już naprawdę wiele i wiele także widział. Rudowłosy Meksykanin karierę zawodową rozpoczął w wieku… 15 lat, co już samo w sobie jest ewenementem i dowodem na nieprzeciętny talent „Canelo”. Jeśli weźmiemy pod lupę sam etap kariery zawodowej to nie można powiedzieć, że 35-letni już Kazach jest zawodnikiem bardziej doświadczonym. Wielu twierdzi również, że Alvarez ma w swoim bilansie potyczki z lepszymi zawodnikami. Czy rzeczywiście? Być może. Daleki jestem jednak od twierdzenia, że „GGG” walczył głównie z przeciętnymi rywalami. Przed walkami Golovkina z Murray’em, Geale’m, Macklinem, Lemieux, Jacobsem, czy nawet… Proksą mówiło się, że są to rywale którzy mogą sprawić pewne problemy Kazachowi i po walce będziemy mądrzejsi - co do klasy „Triple G”. Golovkin wszystkich ich rozbił (no z wyjątkiem Jacobsa), a potem nagle ci przeciwnicy stali się przeciętnymi bokserami w oczach wielu kibiców. GGG po prostu „zmiatał” tych, którzy stanęli mu na drodze, aż do ostatniej walki. Uważam też, że zmiótłby każdego z pokonanych rywali Alvareza, nawet jeśli nazwiska przeciwników Meksykanina były nieco bardziej medialne. Niemniej nie ujmuję nic Canelo. Mierzył się z naprawę klasowymi rywalami i pomimo młodego wieku jest już pięściarzem bardzo doświadczonym. Zaznał już także smaku porażki (w 2013 roku, z Floydem Maywatherem), ale od tamtego czasu poczynił spore postępy.



Ostatnie walki

Jeśli spojrzeć tylko na ostatni pojedynek obu pięściarzy, to obaj wypadli w nich jak na siebie – stosunkowo przeciętnie. Nikt tu jednak nie ma wątpliwości co do rzeczywistej klasy tych mistrzów i rangi jutrzejszego wydarzenia. Canelo wypunktował Chaveza jr, zaś Golovkin Jacobsa. Forma Chaveza jr, a Jacobsa w tych walkach to jednak przeciwległe bieguny. Pojedynek Alvareza z Chavezem był farsą – głównie za sprawą beznadziejnej dyspozycji syna legendy. Mimo tego Canelo nie potrafił rywala poważniej naruszyć. Trzeba jednak przyznać, że Chavez jr walczył w sposób bojaźliwy i bardzo dla siebie bezpieczny. Wydawało się, że jego jedynym celem w tej walce jest dotrwanie do ostatniego gongu. Daniel Jacobs stoczył natomiast walkę życia i pokazał jak mocnym jest pięściarzem. Jestem zdania, że Jacobs w takiej dyspozycji miałby duże szanse na zwycięstwo z Alvarezem (lepsze warunki fizyczne i praca nóg). Golovkin tak dysponowanego Chaveza jr by zmasakrował – tu nie mam żadnych wątpliwości. Żeby nie było – dostrzegam w postawie Kazacha jakiś mały regres, głównie szybkościowy. Wiek jest jednak nieubłagany. Przeglądałem ostatnio archiwalne walki Golovkina i rzuciła mi się w oczy nieco większa swoboda ruchów i szybkość, kiedy GGG był młodszy. Spora ilość ciosów przejęta od Jacobsa i wcześniej Brooka nie do końca chyba jest przypadkiem (abstrahując od wysokiej klasy tych rywali). Nie będę jednak psioczył, Golovkin to wciąż wielki zawodnik, a jego głównymi atutami od zawsze była siła ciosu, precyzja oraz ringowa agresja. Alvarez przed przyzwoitym występem z Chavezem zanotował 2 znakomite walki (Liam Smith, Amir Khan). Golovkin przed Jacobsem przejechał się po Dominicku Wade, a następnie zastopował po 5-rundowej wojnie w wspomnianego już Brooka. Lekki regres GGG? Może delikatny, ale dwaj ostatni rywale świetni. Alvarezowi również nie można zarzucić zbyt wiele.


Umiejętności

Wielu ekspertów (w tym pięściarzy) stawia na Alvareza. Jego przewagi upatruje natomiast w umiejętnościach czysto bokserskich. Ja się z tym nie zgadzam. Owszem, Meksykanin to kontr-bokser, a jego styl jest bardziej stonowany i wyważony. Golovkin to z kolei ofensywna maszyna wojenna – a przynajmniej z takiej strony pokazywał się w większości walk. Chciałbym tu zwrócić uwagę na pewną kwestię. W tej zdecydowanej większości pojedynków Kazach zwyczajnie mógł sobie pozwolić na skrajnie ofensywny styl o prostej koncepcji. Jego przewaga fizyczna była na tyle duża, że nie czuł ze strony rywali większego zagrożenia. Wyjątkiem jest np. walka z bardzo silnym Lemieux. Kazach nie oddał się w niej radosnej ofensywie (przynajmniej nie w pierwszej fazie) i podszedł do bardzo mocno bijącego rywala z pewnym respektem. Boksował więcej lewym prostym, był ostrożniejszy i bardziej uważny. Do czego zmierzam? Do tego, że nie uważam Golovkina za słabszego technicznie od Alvareza. Warto tu jeszcze raz przypomnieć karierę amatorską Kazacha. W boksie olimpijskim silny cios nie ma aż tak wielkiego znaczenia jak na zawodostwie, tu umiejętności czysto bokserskie są konieczne by sięgać po laury. Golovkin udowodnił tam, że jest znakomitym bokserem, ale na zawodostwie często po prostu nie był zmuszony do tego, by korzystać ze swojego pełnego repertuaru pięściarskiego. Meksykanin to bokser również znakomity. Jego atutami są kombinacje, mocne ciosy na tułów i timing, który mocno w ostatnich latach poprawił. Wiele z walk Canelo wygrywał jednak w dużej mierze z uwagi na przewagę fizyczną nad rywalami. Nie każdy o tym pamięta, ale do pewnego momentu Alvarez był konfrontowany z wyłącznie mniejszymi rywalami. Okej – skoro zbijał do danej wagi to miał prawo w niej walczyć. Z jakiegoś jednak powodu „Cynamon” katował się tym ostrym zbijaniem wagi i pilnowaniem tego, by w ringu mieć koniecznie jak największą przewagę gabarytów. Przyznać trzeba, że w dniu jutrzejszym Meksykanin będzie pozbawiony tej przewagi. Golovkin co prawda nie wydaje się większy i prawdopodobnie nie będzie też w ringu cięższy, ale jego siła „robi robotę”. To może mieć kluczowe znaczenie.



Taktyka

Dało się niedawno usłyszeć wieści, jakoby Kazach na 2-3 tygodnie przed walką był już blisko lub nawet poniżej limitu wagowego. Zwykle dobrze poinformowany Przemysław Garczarczyk zainsynuował tym samym, że czeka nas mała niespodzianka taktyczna. Bazujący do tej pory przede wszystkim na sile fizycznej Kazach prawdopodobnie postanowił wraz ze swoim sztabem postawić w tej walce większy akcent na szybkość. Nie da się ukryć – szybkość będzie miała w tej walce duże znaczenie. Myślę, że 8 lat młodszy Alvarez swoich szans mógłby upatrywać właśnie w tym, w wyprzedzaniu Kazacha. Obóz Kazacha nie jest jednak głupi i najwyraźniej postanowił wytrącić ten atut z rąk Meksykanina. Myślę, że to słuszne posunięcie, zwłaszcza w obliczu tego że w ostatnich walkach szybkość i refleks Golovkina zdawały się momentami zawodzić. Co ciekawe, obóz Canelo również zapowiada stosunkowo niską, ringową wagę Meksykanina. Jak będzie w rzeczywistości i kto kogo przechytrzy? Zobaczymy. Wydaje mi się, że Alvarez powinien swoich szans upatrywać w wyprzedzaniu nacierającego rywala i obijaniu jego tułowia. Optymalną taktyką dla GGG wydaje się natomiast strategia z walki z Lemieux – czyli uważna obrona i rozbijanie rywala przede wszystkim lewym prostym, by potem dobrać mu się ostatecznie do skóry.

Przygotowanie fizyczne

Nie ma wątpliwości, że obaj na swoich obozach treningowych się nie obijali. Obaj są tytanami pracy. Przeczytałem gdzieś nawet sugestię któregoś pięściarza, że Canelo wygląda na nieco przetrenowanego. Ja nic takiego nie zauważyłem, według mnie prezentuje się bardzo dobrze, prawdopodobnie najlepiej w swojej karierze. Jak już zostało wspomniane – ważnym aspektem w przygotowaniu obu zawodników będzie szybkość. Alvarez jest w kwiecie wieku, ma przez swojego promotora (Oscara de la Hoyę) zapewnione najlepsze możliwe warunki do treningu i rozwoju. Golovkin, który tradycyjnie przygotowywał się do walki w Big Bear również nie może na nic narzekać. Jedynym, małym znakiem zapytania w wypadku Kazacha jest wiek. GGG ma już 35 lat i mimo, że zapewne będzie przygotowany jak najlepiej, to jego możliwości będą już powoli spadać. Według niektórych spadły już zauważalnie. Conor McGregor, który widział Kazacha na początku obozu miał nawet stwierdzić, że Golovkin wyglądał na ok. 2 miesiące przed walką z Alvarezem bardzo słabo. Mimo wszystko traktuję te wieści z przymrużeniem oka, tak jak i bokserskie kompetencje Irlandczka w ogóle. Swoją drogą – myślę, że nawet tak „zapuszczony” Golovkin nie dałby przetrwać McGregorowi w ringu jednej rundy ;) Na ostatnio publikowanych zdjęciach Kazach wyglądał naprawdę dobrze. W kwestii dyspozycji fizycznej dużo mądrzejsi będziemy jednak dopiero po walce. Pewne jest, że obaj dali z siebie wszystko przygotowując się do tej batalii.



Głowa/mentalność

Obaj są mocni psychicznie, ciężko szukać u nich jakichkolwiek oznak mentalnej słabości. Sam jestem pewny, że obaj dadzą z siebie wszystko. Ciekawi mnie mimo wszystko jak Alvarez będzie reagował na ciosy Golovkina – coś „wyłapie” na pewno. Co ciekawe – obaj nigdy nie leżeli na deskach, obaj dysponują też na pewno dużą odpornością na ciosy. Meksykanin tak mocne uderzenia przyjmie jednak po raz pierwszy. Niektórzy mogliby stwierdzić, że skaza na psychice Canelo już się pojawiła – w walce z Floydem Mayweatherem jr. . Czy „Cynamon” rzeczywiście nie wytrzymał wtedy presji i przegrał walkę już w szatni? Myślę, że nie. „Money” okazał się po prostu na tamten moment znacznie lepszym bokserem, a Meksykanina ograł przede wszystkim pracą nóg. Reasumując – obaj mają bardzo mocną głowę (w przenośni i dosłownie). To dodaje tej potyczce dodatkowego smaczku, bo każdego z nich złamać będzie bardzo ciężko.

Trenerzy

Canelo jest trenowany przez rodzinny duet – Jose „Chepo” Reynoso oraz jego syna, Eddy’ego. Można powiedzieć, że ulepili oni Alvareza od podstaw (na początku ojciec, potem pałeczkę przejął syn). Ten sztab zna Saula jak nikt inny i z pewnością będzie dla niego taktycznym i mentalnym oparciem. Podobnie jest jednak w przypadku Golovkina i trenującego go Abela Sancheza. Sanchez to z jednej strony na pewno świetny trener, a z drugiej również szczęściarz. Nie każdemu jest dane mieć pod opieką takich „genetyków” jak Gennady Golovkin, czy przyszły rywal „Diablo” – Murat Gassiev. Duet Reynoso zawsze wydawał się stać nieco na uboczu – to gwiazda Alvareza świeci w tym teamie zdecydowanie najbardziej. Wydaje się, że Meksykanin to naprawdę spory indywidualista, a sztab jest dla niego bardziej oparciem, aniżeli kimś ciągnącym za uszy. Bez wątpienia wpływ ma na to silny charakter Alvareza. Sanchez jest bardziej medialny – uwielbia przemawiać, uwielbia chwalić i promieniuje przy tym optymizmem. Jego pewność co do swojego podopiecznego zawsze była niezachwiana i podobnie jest przed tym pojedynkiem. Sanchez przewiduje, że Canelo nie wytrzyma presji GGG i zostanie w końcu zastopowany. Czy trenerzy odegrają tutaj kluczową rolę? Być może, ale myślę, że równie ważne co taktyka będzie tu oparcie mentalne, w obliczu rangi tego wydarzenia.



Sędziowie

Punkt bonusowy, czyli kwestia arbitrażu tej walki J Canelo jest trzymany pod kloszem, nie czarujmy się. Kilka z jego walk (Trout, Lara, Cotto) mogło być wypunktowanych w obie strony, jednak zawsze anioł stróż (De la Hoya) wraz ze swoim zastępem czuwał nad „odpowiednim” werdyktem. Do historii boksu przeszła już też punktacja sędziowska z walki Mayweather jr – Alvarez. Była to tzw. „walka do jednej mordy”, w której ciężko było przyznać młodemu Meksykaninowi więcej niż jedną rundę. Jeden z sędziów, a w zasadzie sędzina widziała natomiast w tej walce remis. :) Niestety nie można wykluczyć, że podobnie może być i tutaj. W przypadku względnie wyrównanej walki i rozstrzygnięcia na pełnym dystansie przewaga jest po stronie Canelo. Golovkin prawdopodobnie musi wygrać ten pojedynek bardzo, bardzo wyraźnie – najlepiej przed czasem. W związku z tym nie spodziewam się wielkiej kalkulacji ze strony Kazacha, prawdopodobnie będzie dążył do złamania Meksykanina. Taki już jest boks, ale nie dzielmy skóry na niedźwiedziu i nie przesądzajmy. Poczekajmy jeszcze parę chwil, z nadzieją że sędziowie punktowi nie zostaną głównymi bohaterami tego wydarzenia. Sędzią ringowym będzie z kolei charakterystyczny Kenny Bayless. Myślę, że to dobry wybór. Gość generalnie jest zdecydowany i ma łeb na karku. Sądzę jednak, że za wiele pracy go nie czeka, a sama walka będzie ostra, ale czysta. Zarówno Golovkin, jak i Alvarez nie należą do faularzy i propagatorów brudnych zagrywek, co jest tutaj kolejnym, fajnym akcentem.

Słowo końcowe

Tak naprawdę nie będzie to pierwsza konfrontacja pomiędzy GGG, a Canelo. Obaj krzyżowali już rękawice na jednym sparingu. O tej potyczce chodziły już różne głosy, głównie takie że Alvarez nie radził sobie zbyt dobrze. Warto jednak zaznaczyć, że było to już bardzo dawno, a Meksykanin był jeszcze młokosem. Od tamtego czasu poczynił niewątpliwie spore postępy, zresztą sparing pozostaje tylko sparingiem. Dziś Canelo jest czołowym bokserem, bez podziału na kategorie wagowe. Podobnie jak Golovkin. Ciekawą anegdotę przytoczył na konferencji prasowej trener Gennadija – Abel Sanchez. Wspomniał, że przed paroma dniami Kazachowi urodziło się dziecko. Można by pomyśleć, że taka sytuacja to spore rozstrojenie psychiczne i emocjonalne na chwilę przed tak ważną walką. Czy Golovkin czasem zbyt nie zmięknie przez te wydarzenie? Cytując klasyka - raczej nie. Wróćmy do anegdoty Sancheza. Polecił on, aby jego podopieczny udał się do żony, by być przy narodzinach córki. Kazach jednak z porady nie skorzystał. Odparł, że ma przecież do przeprowadzenia trening, a „dziecko i tak się urodzi”. Brzmi może brutalnie, i być może cała historia Sancheza jest lekko podrasowana, ale mimo wszystko wskazuje to na koncentrację, która towarzyszy „Triple G”. Nie ma wątpliwości, że podobne podejście ma Canelo. Meksykanin wyznał, że nokaut na Golovkinie wizualizuje sobie każdego wieczora, przed udaniem się do snu. Mentalność bohaterów, mistrzowskie pasy na szali, wielka klasa bokserska i nieprzeciętna siła fizyczna. Bardzo dużo do stracenia, jak i zyskania. Ta batalia zdefiniuje kariery GGG i Canelo. To wszystko sprawia, że z pewnością będziemy świadkami wielkiej wojny, która napisze nowy rozdział w historii boksu.

Mój typ: Golovkin wygra przed czasem


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz