Hitowa walka nie zawiodła. Byliśmy świadkami pokazu boksu na najwyższym, światowym poziomie. Pojedynek „Canelo” z „GGG” zakończył się ostatecznie remisem. Nie kojarzę, by ktoś tak typował rozstrzygnięcie tej rywalizacji, choć przyznam że przed walką przeszedł mi na chwilę przez głowę taki rezultat. Czemu? Bo to najlepsze posunięcie z biznesowego punktu widzenia. I nie tylko biznesowego, bo zyskał także sport.
Kto lepszy?
Opinie na temat przebiegu walki
oraz werdyktu są różne. Jedni twierdzą, że Meksykanin został przez sędziów
potraktowany wyjątkowo surowo, inni (chyba większość) doszukują się kolejnego „wałka”
na jego korzyść. Punktację 118-110 dla Canelo potraktuję jako gorszy dzień
sędziny Adelaide Byrd i nie będę ciągnął tego tematu. Osobiście staję pomiędzy
tymi obozami i uważam werdykt za sprawiedliwy. Myślę, że przyznanie wygranej
jednemu, lub drugiemu byłoby mocno krzywdzące dla drugiej strony. Canelo
zaimponował mi jednak nieco bardziej – pomimo, że od lat jestem fanem Kazacha.
Absolutnie nie potwierdziły się opinie jakoby sztab Golovkina postawił w tej
walce na szybkość, a przynajmniej nie było tego widać. Dla mnie był to najwolniejszy
GGG jakiego widziałem, niestety już nieco nadgryziony zębem czasu. Polecam
zerknąć na którąś z walk Kazacha sprzed kilku lat, dla mnie różnica jest
zauważalna. Inna sprawa, że być szybkim na tle Meksykanina to nie lada
wyzwanie. Canelo może nie zasypywał gradem ciosów, ale jego przyspieszenia i
kontry były imponujące. Taki już zresztą jego styl. Statystyki ciosów
przemawiają za Golovkinem, zadał on w całej walce blisko 50 celnych ciosów
więcej. Spora różnica, która dokumentuje większą aktywność Kazacha. GGG był
aktywniejszy, ale skuteczność i precyzja minimalnie po stronie Canelo. Być może
nieco inaczej patrzyłbym na przebieg walki, gdyby Golovkin był przed nią „underdogiem”.
Może wtedy uważałbym, że został potraktowany przez sędziów nieuczciwe?
Oczekiwania względem niepokonanego w 18 obronach mistrza były jednak duże.
O postawie obu
Podsumowując postawę obu w tej
walce. Canelo? Dobra praca nóg (spora poprawa w tym elemencie), świetny timing
i bardzo dobra obrona – widać, że „Cynamon” ciągle się rozwija. Meksykanin
potwierdził również, że posiada betonową szczękę. Wielu z pięściarzy zostałoby
naruszonych po którymś z ciosów, które wyprowadził Kazach. Z pewnością na
korzyść Canelo działa tu w dużym stopniu jego potężna (jak na tę wagę) budowa.
GGG? W sumie nie zaprezentował niczego, czego do tej pory w jego wykonaniu nie
widzieliśmy. Nie oznacza to, że zaprezentował się źle. Był aktywny, wywierał
presję i kilka razy porządnie trafił rywala. Jego hart ducha w tej walce był
nieprzeciętny. Niestety boksersko Golovkin nie rozwija się już od jakiegoś
czasu, osobiście widzę tu nawet lekki regres. Ciężko wygrać z upływającym
czasem, wszak Kazach ma już 35 lat. Z drugiej strony – mam wrażenie, że wraz z
kolejnymi walkami GGG zaczął zbyt mocno opierać swój boks na atucie w postaci
mocnego ciosu.
Wnioski i perspektywy na rewanż
Zaraz po końcowym werdykcie
podniósł się temat rewanżu. Wydaje się, że słusznie. Chętnie to zobaczymy, ja
jednak mam pewną wątpliwość. 27-letni Canelo wciąż robi postępy. Walka przeciwko
komuś takiemu jak GGG to zresztą świetna determinacja ku temu. 35-letni GGG
lepszy już niestety nie będzie. Momentami kuł mnie w oczy nienajlepszy refleks
Kazacha i dość seryjnie przestrzeliwanie prawą ręką. Uważam, że Golovkin sprzed
3-4 lat wygrałby stosunkowo wyraźnie. Doczekaliśmy się jednak tej walki teraz i
na dzień dzisiejszy możliwości obu są podobne. Rewanż mimo wszystko chętnie
obejrzę. Jak mógłby on wyglądać i co obaj powinni ewentualnie zmienić? Canelo
ciężko coś zarzucić, zawalczył naprawdę świetnie. Jedyne nad czym mógłby
popracować bardziej to nad większą aktywnością. Z jego stylem będzie to jednak trudne. Boks Canelo bazuje na intensywnych przyspieszeniach uruchamianych co jakiś czas.
Takie tempo i intensywność uderzeń ciężko utrzymać przez dłużej niż parę chwil.
Kwestia fizjologii. Co mógłby poprawić GGG? Sądzę, że nie do końca jest u niego
optymalnie z przygotowaniem fizycznym. Abstrahując już od kwestii wieku – warto
spojrzeć tutaj na 2 lata młodszego Miguela Cotto. Pomimo zaawansowanego już jak
na boksera tej kategorii wieku, wygląda pod względem fizycznym naprawdę świeżo.
Cotto ma przecież za sobą sporo wojen, a nie widać u niego pod tym względem
regresu. Golovkin wizualnie wyglądał dobrze, choć osobiście zwróciłem uwagę
przed tą walką na jeden fakt. Patrząc po jego twarzy na konferencjach, ważeniu –
wydawał mi się zmęczony. Czy tylko ja odniosłem takie wrażenie? Jest to nieco
dziwne w obliczu tego, że Kazach problemów z wagą nigdy przecież nie miał. Nie
znam dokładnie procesu treningowego GGG, ale mam wrażenie że trenujący od lat
podobnym systemem Kazach potrzebuje nowych bodźców. Może warto byłoby przed
rewanżem zaangażować jakiegoś dobrego fachowca od przygotowania fizycznego i
odnowy biologicznej? Zmiana podejścia pod tym względem mogłaby być tu pozytywnym
impulsem i powiewem świeżości. W elementach technicznych GGG lepszy już nie
będzie, grunt to koncentracja i nie wystawianie się zbyt często na kontry. Zwróciłbym
zatem uwagę na kwestie zmaksymalizowania potencjału motorycznego oraz regeneracji.
Być może ten młodszy, nieco „luźniejszy” Golovkin rzeczywiście bił nieco
mocniej niż ten dzisiejszy, sprawiający wrażenie dość mocno spiętego przy
wyprowadzaniu ciosów?
Słowem podsumowania
Z innych aren
Warto odnotować też rezultaty
paru innych sobotnich walk z międzynarodowych ringów. Turniej World Boxing
Super Series w wadze super średniej zainaugurowali Erik Skoglund (26-1, 12 KO)
oraz Callum Smith (23-0, 17 KO). Zgodnie z oczekiwaniami lepszy okazał się ten
drugi. Wypunktował rywala na pełnym dystansie, choć mnie osobiście nie
zachwycił (oglądałem większość walki). Tej samej nocy mogliśmy być też
świadkami innej potyczki o pas mistrzowski wagi średniej (WBO) – jedyny którego
brakowało w stawce walki Canelo vs. GGG. Billy Joe Saunders (25-0, 12 KO)
zmierzył się z Amerykaninem, Willy’m Monroe Juniorem (21-3, 6 KO). Po nudnej walce zwyciężył
obrońca pasa. To niewątpliwie najsłabszy mistrz w tej dywizji. Odnotować można
także kolejne wygrane perspektywicznych Brytyjczyków – ciężkiego Daniela Dubois
(5-0, 5 KO) oraz półciężkiego Anthony’ego Yarde (13-0, 12 KO).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz