niedziela, 17 września 2017

Co tam w boksie? Canelo vs. GGG na remis, czyli ciąg dalszy nastąpi


Hitowa walka nie zawiodła. Byliśmy świadkami pokazu boksu na najwyższym, światowym poziomie. Pojedynek „Canelo” z „GGG” zakończył się ostatecznie remisem. Nie kojarzę, by ktoś tak typował rozstrzygnięcie tej rywalizacji, choć przyznam że przed walką przeszedł mi na chwilę przez głowę taki rezultat. Czemu? Bo to najlepsze posunięcie z biznesowego punktu widzenia. I nie tylko biznesowego, bo zyskał także sport.

Kto lepszy?

Opinie na temat przebiegu walki oraz werdyktu są różne. Jedni twierdzą, że Meksykanin został przez sędziów potraktowany wyjątkowo surowo, inni (chyba większość) doszukują się kolejnego „wałka” na jego korzyść. Punktację 118-110 dla Canelo potraktuję jako gorszy dzień sędziny Adelaide Byrd i nie będę ciągnął tego tematu. Osobiście staję pomiędzy tymi obozami i uważam werdykt za sprawiedliwy. Myślę, że przyznanie wygranej jednemu, lub drugiemu byłoby mocno krzywdzące dla drugiej strony. Canelo zaimponował mi jednak nieco bardziej – pomimo, że od lat jestem fanem Kazacha. Absolutnie nie potwierdziły się opinie jakoby sztab Golovkina postawił w tej walce na szybkość, a przynajmniej nie było tego widać. Dla mnie był to najwolniejszy GGG jakiego widziałem, niestety już nieco nadgryziony zębem czasu. Polecam zerknąć na którąś z walk Kazacha sprzed kilku lat, dla mnie różnica jest zauważalna. Inna sprawa, że być szybkim na tle Meksykanina to nie lada wyzwanie. Canelo może nie zasypywał gradem ciosów, ale jego przyspieszenia i kontry były imponujące. Taki już zresztą jego styl. Statystyki ciosów przemawiają za Golovkinem, zadał on w całej walce blisko 50 celnych ciosów więcej. Spora różnica, która dokumentuje większą aktywność Kazacha. GGG był aktywniejszy, ale skuteczność i precyzja minimalnie po stronie Canelo. Być może nieco inaczej patrzyłbym na przebieg walki, gdyby Golovkin był przed nią „underdogiem”. Może wtedy uważałbym, że został potraktowany przez sędziów nieuczciwe? Oczekiwania względem niepokonanego w 18 obronach mistrza były jednak duże.


O postawie obu

Podsumowując postawę obu w tej walce. Canelo? Dobra praca nóg (spora poprawa w tym elemencie), świetny timing i bardzo dobra obrona – widać, że „Cynamon” ciągle się rozwija. Meksykanin potwierdził również, że posiada betonową szczękę. Wielu z pięściarzy zostałoby naruszonych po którymś z ciosów, które wyprowadził Kazach. Z pewnością na korzyść Canelo działa tu w dużym stopniu jego potężna (jak na tę wagę) budowa. GGG? W sumie nie zaprezentował niczego, czego do tej pory w jego wykonaniu nie widzieliśmy. Nie oznacza to, że zaprezentował się źle. Był aktywny, wywierał presję i kilka razy porządnie trafił rywala. Jego hart ducha w tej walce był nieprzeciętny. Niestety boksersko Golovkin nie rozwija się już od jakiegoś czasu, osobiście widzę tu nawet lekki regres. Ciężko wygrać z upływającym czasem, wszak Kazach ma już 35 lat. Z drugiej strony – mam wrażenie, że wraz z kolejnymi walkami GGG zaczął zbyt mocno opierać swój boks na atucie w postaci mocnego ciosu.

Wnioski i perspektywy na rewanż

Zaraz po końcowym werdykcie podniósł się temat rewanżu. Wydaje się, że słusznie. Chętnie to zobaczymy, ja jednak mam pewną wątpliwość. 27-letni Canelo wciąż robi postępy. Walka przeciwko komuś takiemu jak GGG to zresztą świetna determinacja ku temu. 35-letni GGG lepszy już niestety nie będzie. Momentami kuł mnie w oczy nienajlepszy refleks Kazacha i dość seryjnie przestrzeliwanie prawą ręką. Uważam, że Golovkin sprzed 3-4 lat wygrałby stosunkowo wyraźnie. Doczekaliśmy się jednak tej walki teraz i na dzień dzisiejszy możliwości obu są podobne. Rewanż mimo wszystko chętnie obejrzę. Jak mógłby on wyglądać i co obaj powinni ewentualnie zmienić? Canelo ciężko coś zarzucić, zawalczył naprawdę świetnie. Jedyne nad czym mógłby popracować bardziej to nad większą aktywnością. Z jego stylem będzie to jednak trudne. Boks Canelo bazuje na intensywnych przyspieszeniach uruchamianych co jakiś czas. Takie tempo i intensywność uderzeń ciężko utrzymać przez dłużej niż parę chwil. Kwestia fizjologii. Co mógłby poprawić GGG? Sądzę, że nie do końca jest u niego optymalnie z przygotowaniem fizycznym. Abstrahując już od kwestii wieku – warto spojrzeć tutaj na 2 lata młodszego Miguela Cotto. Pomimo zaawansowanego już jak na boksera tej kategorii wieku, wygląda pod względem fizycznym naprawdę świeżo. Cotto ma przecież za sobą sporo wojen, a nie widać u niego pod tym względem regresu. Golovkin wizualnie wyglądał dobrze, choć osobiście zwróciłem uwagę przed tą walką na jeden fakt. Patrząc po jego twarzy na konferencjach, ważeniu – wydawał mi się zmęczony. Czy tylko ja odniosłem takie wrażenie? Jest to nieco dziwne w obliczu tego, że Kazach problemów z wagą nigdy przecież nie miał. Nie znam dokładnie procesu treningowego GGG, ale mam wrażenie że trenujący od lat podobnym systemem Kazach potrzebuje nowych bodźców. Może warto byłoby przed rewanżem zaangażować jakiegoś dobrego fachowca od przygotowania fizycznego i odnowy biologicznej? Zmiana podejścia pod tym względem mogłaby być tu pozytywnym impulsem i powiewem świeżości. W elementach technicznych GGG lepszy już nie będzie, grunt to koncentracja i nie wystawianie się zbyt często na kontry. Zwróciłbym zatem uwagę na kwestie zmaksymalizowania potencjału motorycznego oraz regeneracji. Być może ten młodszy, nieco „luźniejszy” Golovkin rzeczywiście bił nieco mocniej niż ten dzisiejszy, sprawiający wrażenie dość mocno spiętego przy wyprowadzaniu ciosów?



Słowem podsumowania

Nie ma co psioczyć. Obaj pokazali się bardzo dobrze i zafundowali nam niezapomniane widowisko. Obaj pokazali też, że nieprzypadkowo są mistrzami. Wracając jeszcze do werdyktu i korzyści płynących z niego. Canelo był rozczarowany, ale to rozstrzygnięcie przyniesie mu prawdopodobnie więcej pożytku niż ewentualna wygrana. Zastanówmy się, co by było, gdyby zwycięstwo zostało przyznane Meksykaninowi? Na pewno nie wpłynęłoby to pozytywnie na jego wizerunek, przynajmniej wśród tych bardziej kumatych kibiców. Jeszcze mocniej przylgnęłaby do niego łatka „tego, którego wspierają sędziowie”. Tymczasem teraz Canelo jest chwalony za dobrą postawę, bo wyjątkowo werdykt nie był aż tak dla niego sprzyjający. Kolejna rzecz, która miałaby miejsce, gdyby wygrał Alvarez. Finansowo nie miałby wielkich opcji. Myślę, że z Saundersem, posiadaczem pasa WBA uporałby się stosunkowo łatwo. Anglik w dodatku nie posiada zbyt atrakcyjnego medialnie nazwiska. Większym zagrożeniem sportowym byłby Jacobs – ale tu znów finanse byłyby nieporównywalnie mniejsze niż w przypadku rewanżu z Golovkinem. Nie ma natomiast wątpliwości, że rewanż po takim werdykcie będzie cieszył się równie dużym zainteresowaniem co pierwsza walka (może i większym, kto wie?). Gdyby wygrał GGG - musiałby przystąpić do rewanżu z uwagi na klauzulę zawartą w kontrakcie. W tym wypadku marka Canelo poważnie by jednak ucierpiała i walka mogłaby się już tak dobrze nie sprzedać. Dodatkowym profitem dla Meksykanina jest zdobywanie doświadczenia w pojedynku z takim mistrzem jak Kazach. Nie można wykluczyć, że Canelo będzie jeszcze w przyszłości niepokonany przez wiele lat, m.in. dzięki właśnie takim doświadczeniom. Jeśli Golden Boy Promotions w jakiś sposób maczali palce przy werdykcie tej walki to trzeba przyznać, że wymyśili to naprawdę cwanie. Kibice nie mogą jednak narzekać, czeka ich prawdopodobnie kolejna wielka uczta. Sporo zyskali także bukmacherzy, wszak niewielu typowało tu remis. Mamy tu więc praktycznie samych zwycięzców – no może prócz tych co sami stawiali pieniądze na jednego, bądź drugiego ;)



Z innych aren

Warto odnotować też rezultaty paru innych sobotnich walk z międzynarodowych ringów. Turniej World Boxing Super Series w wadze super średniej zainaugurowali Erik Skoglund (26-1, 12 KO) oraz Callum Smith (23-0, 17 KO). Zgodnie z oczekiwaniami lepszy okazał się ten drugi. Wypunktował rywala na pełnym dystansie, choć mnie osobiście nie zachwycił (oglądałem większość walki). Tej samej nocy mogliśmy być też świadkami innej potyczki o pas mistrzowski wagi średniej (WBO) – jedyny którego brakowało w stawce walki Canelo vs. GGG. Billy Joe Saunders (25-0, 12 KO) zmierzył się z Amerykaninem, Willy’m Monroe Juniorem  (21-3, 6 KO). Po nudnej walce zwyciężył obrońca pasa. To niewątpliwie najsłabszy mistrz w tej dywizji. Odnotować można także kolejne wygrane perspektywicznych Brytyjczyków – ciężkiego Daniela Dubois (5-0, 5 KO) oraz półciężkiego Anthony’ego Yarde (13-0, 12 KO).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz