Postanowiłem nieco zmienić
formułę mojego stałego cyklu - „Co tam w boksie?”. Z uwagi na większą ilość
obowiązków, która towarzyszy mi ostatnimi czasy ograniczę się teraz do jednego „bokserskiego”
postu miesięcznie (z małymi wyjątkami, np. na recenzję książek o pięściarskiej
tematyce). Będzie więc nieco mniej, ale konkretniej. Comiesięcznie, na
przełomie kończącego i rozpoczynającego się miesiąca będę dokonywał przeglądu
minionych oraz nadchodzących wydarzeń na polskich oraz międzynarodowych
ringach. Zabieram się więc do rzeczy.
PAŹDZIERNIK
7.10
Na gali w Stuttgarcie odbył się
ostatni ćwierćfinał turnieju z serii World Boxing Super Series, w wadze super
średniej. Chris Eubank Jr mierzył
się z pewnym siebie Turkiem – Avni Yildirimem.
Podopiecznemu Ahmeta Onera starczyło pewności siebie na konferencje prasowe
oraz ważenie. W ringu kozak był już tylko jeden – w osobie Eubanka Jr. Syn
legendy od początku był sprytniejszy, szybszy i bardziej błyskotliwy. W sumie
była to walka bez większej historii, a jej koniec nastąpił w 3 rundzie. Eubank
rzucił Turka na deski potężnym sierpowym. Prowadzący pojedynek Leszek Jankowiak
nawet nie podjął się liczenia. Eubank Jr efektownie przywitał się z turniejem,
a w kolejnym pojedynku zmierzy się z George’m Grovesem. Walka ta zapowiada się bardzo
ciekawie i niewątpliwie wyprzeda jeden z brytyjskich stadionów. Jak dotychczas
World Boxing Super Series przebiega bardzo sprawnie, a emocji nie brakuje.
Najlepsze jednak dopiero przed nami.
Chris Eubank Jr. 25-1 (19 KO) vs. Avni Yildirim 16-0 (10 KO) KO
3rd
14.10
Nie wypadałoby nie wspomnieć o
mega ciekawej gali na Brooklynie. Na nowojorskiej gali mieliśmy do czynienia z
aż 3 walkami o pasy w wadze super półśredniej. W pierwszej z nich, Erislandy Lara wypunktował po mało
ciekawej walce niepokonanego wcześniej Terella
Gaushę. Czas chyba na jakąś unifikację z udziałem kubańskiego wirtuoza. Kolejna,
mistrzowska potyczka zakończyła się z kolei niespodziewanie szybko i bardzo
efektownie. Perspektywiczny Erickson Lubin już w pierwszej rundzie
został sprowadzony na ziemię przez Jermella
Charlo, obrońcę tytułu federacji WBC. Lubin został trafiony w zwarciu - mało
widocznym, ale jakże skutecznym ciosem. Po tym nokdaunie 21-latek był wyraźnie „odłączony”
i nie był w stanie podjąć dalszej walki. Sporo w tym pecha, ciekawe jak walka
wyglądałaby na dłuższym dystansie. W pojedynku wieczoru Jarett Hurd podejmował Austina
Trouta. Walka stała na wysokim poziomie technicznym, a jej przebieg był
wyrównany – według mnie nawet z lekkim wskazaniem na rutynowanego Trouta. W
miarę upływu czasu co raz więcej do powiedzenia miał jednak aktualny mistrz,
który sukcesywnie przełamywał pogromcę samego Miguela Cotto. Ostatecznie
porozbijany Trout został poddany pomiędzy 9, a 10 rundą. To chyba dla niego
koniec, jeśli chodzi o walki na mistrzowskim poziomie. Hurd wygrał, pozostał na
tronie. Przyznam jednak, że nie zachwycił mnie. Do momentu przełamania rywala przyjął
naprawdę sporo czystych ciosów. Uważam, że w tej kategorii wagowej jest 2-3
pięściarzy z dużymi szansami na pokonanie Hurda.
Erislandy Lara
24-2-2 (14 KO) vs. Terell Gausha 20-0 (9 KO) PTS
Jermell Charlo 29-0 (14 KO) vs. Erickson Lubin 18-0 (13 KO) KO 1rd
Jarett Hurd 20-0
(14 KO) vs. Austin Trout 30-3 (17 KO) RTD
10rd
21.10
Przenosimy się
do New Yersey i “polskiej” gali, która miała tam miejsce. W wadze cruiser swój
kolejny pojedynek stoczył popularny „Master”, rezerwowy w turnieju WBSS.
Rywalem Mateusza Masternaka był Stivens Bujaj. Przed walka było trochę
złej krwi, głównie za sprawą urodzonego w Albanii obywatela USA. Bujaj bujał
się jednak tylko przed walką. No może na ringu również, jednak było z tego
pożytku tyle co nic. Masternak spokojnie rozbijał pasywnego przeciwnika, który
skupiał się praktycznie tylko na defensywie. Walka była mało emocjonująca,
mieliśmy obraz nieco usztywnionego (jak zwykle) Polaka, który próbował zaganiać
i trafiać śliskiego przeciwnika. Wygrana przed czasem stała się ostatecznie łupem Mastera, który dopisał do
swojego rekordu jubileuszowe, 40te zwycięstwo. Zdaje się, że zachowa dzięki
temu status rezerwowego w turnieju. Mało efektowna walka, ale ważne że wygrana.
Najciekawszym pojedynkiem tej gali okazała się potyczka Macieja Sulęckiego z byłym mistrzem świata amatorów – Jack’iem Culca’yem. Sulęcki był
faworytem, choć Culcay to kawał boksera, co udowodnił całkiem niedawno w starciu
ze świetnym Demetriusem Andrade. Polakowi również nie sprzedał tanio skóry.
Mieliśmy tu ogrom ciosów z obu stron, wielką wojnę i efektowną dla widza
kompozycję stylów. Maciek ostatecznie wypunktował Niemca, choć miał w tej walce
kilka gorszych momentów, a w 7 rundzie był wręcz bliski przegranej przed
czasem. Pokazał jednak serce i przetrwał ten kryzys. Polak jest teraz blisko
walki o mistrzowski tytuł. Myślę, że nie jest bez szans, posiada spory
potencjał. W ewentualnej walce o pas musiałby jednak zaprezentować bardziej
zdyscyplinowany boks. Walka wieczoru to ćwierćfinał WBSS w wadze junior
ciężkiej. Naprzeciw siebie stanęli mocno bijący Murat Gassiev oraz nasz Krzysztof
„Diablo” Włodarczyk. Faworyt był tu tylko jeden i nie zawiódł oczekiwań
swoich kibiców. Niestety mowa tu o Rosjaninie. Jeśli chodzi o obóz Polaka to
przed walką mieliśmy stałą śpiewkę, powtarzaną od dobrych kilku lat: „jeśli
Diablo będzie miał poukładane w głowie to ma szanse wygrać”. Myślę, że jednak w
tym przypadku stan mentalny Polaka nie miałby większego znaczenia, niezależnie
od tego jaki by był. Scenariusz był taki, jakiego się spodziewałem. Bierny w
swoim boksie Włodarczyk i naciskający ofiarę Gassiev. W 3 rundzie nastąpił
błyskawiczny koniec – za sprawą firmowej akcji Rosjanina: lewy na górę, lewy na
dół. Podejrzenia, że „doły” Diablo nie są zbyt odporne można było wysnuć już w
przeszłości. Ten fakt, w połączeniu z atutami Gassieva stwarza duże ryzyko
zakończenia walki właśnie po ciosie na wątrobę. Tak też się niestety stało i
Polak przegrał nie zdążywszy pokazać w ringu czegokolwiek. To już chyba koniec
36-letniego Diablo. Przynajmniej pod względem sportowym, bo myślę że jeszcze na
jakąś „polsko-polską” walkę wieczoru w ramach Polsat Boxing Night może się
załapać. Gassiev w oczach niektórych wyrasta natomiast na faworyta do końcowego
triumfu w turnieju. Podopiecznemu Abela Sancheza ciężko cokolwiek wytknąć i
szansę na taki sukces niewątpliwie ma. Moim faworytem jest jednak Usyk.
Mateusz Masternak 39-4 (26 KO) vs. Stivens Bujaj 16-1-1 (11 KO) RTD 7rd
Maciej Sulęcki 25-0 (10 KO) vs. Jack Culcay 22-2 (11 KO) PTS
Murat Gassiev 24-0 (17 KO) vs.
Krzysztof Włodarczyk 53-3-1 (37 KO) KO 3rd
27.10
Na piątkowej
gali w Schwerinie doszło do ciekawej konfrontacji w ramach ćwierćfinału wagi
super średniej turnieju WBSS. Niemiecki weteran, Jurgen Braehmer mierzył się z przyjezdnym, niepokonanym
Amerykaninem – Rob’em Brantem.
Notowania bukmacherów były przed tym pojedynkiem zmienne. Najpierw za faworyta
uchodził gospodarz, następnie większe szanse dawano czarnoskóremu „prospektowi”
Ostatecznie górą okazał się jednak 39-letni rutyniarz. Co ciekawe, dla
Braehmera był to debiut w wadze super średniej – wcześniej boksował jako „półciężki”.
Zarówno zbijanie wagi jak i dość zaawansowany już wiek nie przeszkodził
Niemcowi w zaprezentowaniu bardzo dobrej formy. Brant – choć ambitny, to jednak
boksersko słabszy od Braehmera. Jurgen pokazał spryt oraz całkiem niezłą
szybkość. Ostatecznie zwyciężył na punkty i zagwarantował sobie udział w
półfinale turnieju. Zmierzy się w nim z
utalentowanym Brytyjczykiem – Callum’em Smithem. Jestem tej walki bardzo
ciekawy.
Jurgen Braehmer 48-3 (35 KO) vs. Rob Brant 22-0 (15 KO) PTS
28.10
W ostatni
weekend października doszło do interesującej gali w Cardiff. Mieliśmy tam do
czynienia z dwoma pojedynkami wagi ciężkiej. W pierwszym z nich Dillian Whyte mierzył się z Robertem Heleniusem. Walka dwóch
silnych chłopów, choć niestety mocno ograniczonych technicznie. Whyte robił to
co zawsze – starał się naciskać i trafić rywala jakimś mocnym „zamachowym”.
Helenius zaprezentował się w tej walce bardzo miernie. Próbował trzymać Whyte’a
na dystans, lecz jego ciosy proste funkcjonowały bardzo słabo. Fin ewidentnie
nie jest już tym zawodnikiem co kiedyś, choć nigdy nie należał do wirtuozów.
Pojedynek okazał się przeciętnym widowiskiem, a punktowe zwycięstwo przyznano nieco
aktywniejszemu Dillianowi. „The Body Snatcher” z taką dyspozycją nie ma jednak
czego szukać w pojedynkach rangi mistrzowskiej. W kolejnej, „ciężkiej”
konfrontacji mieliśmy do czynienia z obroną mistrzowskiego pasa przez Anthony’ego Joshuę. Jego rywalem był
zakontraktowany na 2 tygodnie przed walką (w zastępstwie kontuzjowanego Puleva)
Carlos Takam. Joshua wyszedł do tego
pojedynku najcięższy w karierze – ważył ponad 115kg. Było to też niestety widać
w jego ruchach. Według mnie „AJ” przesadza z przybieraniem masy, a to odbija
się niekorzystnie na jego motoryce oraz kondycji. Takam zaprezentował się z
kolei bardzo ambitnie, lepiej niż wielu się spodziewało. Joshua miał przewagę,
choć Francuz z kameruńskimi korzeniami dość skutecznie się odgryzał. Nie dał
się stłamsić większemu oponentowi, jednakże „AJ” okazał się mieć w ringu
sojusznika. Był nim sędzia Phil Edwards, który od początku szukał okazji by
zdeprymować pretendenta. Arbiter poddał dzielnego Takama w 10 rundzie, po serii
ciosów Joshuy. Większość z nich była jednak niecelna, a pretendent nie był w
tym momencie w jakichś większych opałach. Werdykt pozostawił spory niesmak oraz
irytację. Generalnie gala okazała się pewnym rozczarowaniem.
Dillian Whyte
21-1 (16 KO) vs. Robert Helenius 25-1 (16 KO) PTS
Anthony Joshua 19-0 (19 KO) vs Carlos Takam 35-3-1 (27 KO) TKO 10rd
LISTOPAD – ZAPOWIEDŹ
4.11
Na gali w
Monako dojdzie do dwóch wartych uwagi potyczek. W wadze półciężkiej, wielki
prospekt Dmitry Bivol podejmie Trenta Broadhursta. Faworyt jest tu
tylko jeden i ja również niespodzianek nie przewiduję. Jeśli chodzi natomiast o
królewską kategorię to o pas EBU zawalczą popularny Dereck Chisora oraz Niemiec Agit
Kabayel. W tej potyczce ciężko wskazać faworyta. Na co mniej więcej stać
Chisorę – wszyscy wiemy. Kabayel jest z kolei niepokonany, ale nie mierzył się
jak dotychczas z nikim ze ścisłej jak i szerokiej czołówki tej dywizji.
Za oceanem
dojdzie do jeszcze ciekawszych pojedynków w najcięższej kategorii. Niedawny
pogromca Izu Ugonoha, Dominick Breazeale
zmierzy się z pogromcą Tomasza Adamka – Erikiem
Moliną. Bukmacherzy stawiają zdecydowanie na tego pierwszego, choć ja co do
tego typu przekonany nie jestem. Na pewno nie będzie to spacerek dla
amerykańskiego olimpijczyka. Do kolejnej obrony przystąpi mistrz świata
kategorii WBC. Deontay Wilder
zmierzy się w rewanżu z Bermane Stiverne’m,
którego anonsowano na rywala „Bronze Bombera” w obliczu dyskwalifikacji Luisa
Ortiza. Tu faworyt jest jeden chyba dla każdego. Niemniej, smaczku walce dodaje
fakt, że Stiverne jest jedynym przeciwnikiem Wildera, którego ten nie był w
stanie znokautować. Czy uda mu się tym razem? Wydaje mi się, że tak. Stiverne
nie pokazał w ostatnim czasie za wiele, a i do najmłodszych już nie należy.
Wspomnieć można też o kolejnym pojedynku mocnego Shawna Portera. Jego rywalem będzie solidny Adrian Granados.
11.11
W nasze święto
niepodległości dojdzie do nieźle zapowiadającej się gali w Nowym Jorku. A to
głównie za sprawą Mariusza Wacha
oraz szybko pnącego się w hierarchii wagi ciężkiej – Jarella Millera. Prawie 250kg w ringu i niewątpliwie mocne ciosy –
tego będziemy świadkami. Za niewielkiego faworyta uchodzi niepokonany Miller,
ale nie odbierajmy Mariuszowi szans. Przed swoją ostatnią walką, z Erkanem
Teperem – również nie uchodził za
faworyta, lecz zwyciężył. Miller to jednak bardzo groźny przeciwnik, patrząc na
jego gabaryty oraz poczynania można odnieść wrażenie, że jest w stanie „naruszyć”
każdego. Mariusz słynie z betonowej szczęki, ale w boksie nigdy nic nie
wiadomo. Rozum podpowiada mi jednak Millera jako zwycięzcę. W walce wieczoru
przeniesiemy się do wagi średniej. Tam świetny Daniel Jacobs zadebiutuje jako zawodnik Eddie’go Hearna. Za rywala
będzie mieć niepokonanego Luisa Ariasa.
Walka zapowiada się interesująco, faworytem „The Miracle Man”.
18.11
To raczej
dzień „posuchy” w zawodowym boksie, jeśli chodzi o ringi światowe. Z braku laku
można obejrzeć walkę niedawno przymierzanego do Macieja Sulęckiego – Juliana Williamsa. Za rywala będzie on
mieć doświadczonego Ishe Smitha.
Zdecydowanym faworytem jest Williams.
Na osłodę zostaje nam całkiem przyzwoita gala w Częstochowie. Pokaże się na niej m.in. utalentowany Adam Balski, który zadebiutuje z Gusem Currenem w narożniku. Jego rywalem będzie solidny Amerykanin – Demetrius Banks. W kolejnej walce dojdzie do rewanżu Michała Leśniaka z Kamilem Młodzińskim. Ich pierwsza walka była absolutną wojną, a zwycięzcą ogłoszono Leśniaka. Rewanż może być równie ciekawy. Swoją kolejną walkę stoczy polski prospekt – Łukasz Wierzbicki. Za rywala będzie mieć ambitnego Michała Żeromińskiego. Wierzbicki powinien to wygrać, choć Żeromiński nigdy nie jest łatwym rywalem. W walce wieczoru oczywiście Tomasz „Góral” Adamek. Tym razem zmierzy się on z solidnym Fredem Kassim. Góral musi to zdecydowanie wygrać, by myśl o dalszej karierze miała jakikolwiek sens. Kassi napsuł już trochę krwi znanym zawodnikiem, więc może być interesująco. Na częstochowskiej gali kolejne swoje potyczki stoczą także Robert Parzęczewski, Mateusz Rzadkosz oraz Damian Wrzesiński.
Na osłodę zostaje nam całkiem przyzwoita gala w Częstochowie. Pokaże się na niej m.in. utalentowany Adam Balski, który zadebiutuje z Gusem Currenem w narożniku. Jego rywalem będzie solidny Amerykanin – Demetrius Banks. W kolejnej walce dojdzie do rewanżu Michała Leśniaka z Kamilem Młodzińskim. Ich pierwsza walka była absolutną wojną, a zwycięzcą ogłoszono Leśniaka. Rewanż może być równie ciekawy. Swoją kolejną walkę stoczy polski prospekt – Łukasz Wierzbicki. Za rywala będzie mieć ambitnego Michała Żeromińskiego. Wierzbicki powinien to wygrać, choć Żeromiński nigdy nie jest łatwym rywalem. W walce wieczoru oczywiście Tomasz „Góral” Adamek. Tym razem zmierzy się on z solidnym Fredem Kassim. Góral musi to zdecydowanie wygrać, by myśl o dalszej karierze miała jakikolwiek sens. Kassi napsuł już trochę krwi znanym zawodnikiem, więc może być interesująco. Na częstochowskiej gali kolejne swoje potyczki stoczą także Robert Parzęczewski, Mateusz Rzadkosz oraz Damian Wrzesiński.
25.11
W Oberhausen
zobaczymy pojedynek na zapleczu czołówki wagi ciężkiej. W walce „klocków” Manuel Charr podejmie Alexandra Ustinova. Ciężko tu wskazać
faworyta, ale stawiam na młodszego Charra. Przenieśmy się do USA. W Connecticut
z kolei walka na zapleczu czołówki wagi cruiser. Niepokonany Mołdawianin, Constantin Bejenaru zmierzy się z Thabiso Mchunu.
W Nowym Jorku natomiast powróci Sergey Kovalev. „The Krusher” wraca do boksu po dwóch porażkach z Andre Wardem. Teraz zadebiutuje pod wodzą nowego sztabu. Za rywala będzie mieć niezłego Vyacheslava Shabranskyego. Kovalev powinien to wygrać przed czasem i wrócić na zwycięską ścieżkę. Swoją kolejną walkę na tej gali stoczy też inny, czołowy półciężki – Sullivan Barrera. Naprzeciw Kubańczyka stanie solidny Felix Valera z Dominikany.
W Nowym Jorku natomiast powróci Sergey Kovalev. „The Krusher” wraca do boksu po dwóch porażkach z Andre Wardem. Teraz zadebiutuje pod wodzą nowego sztabu. Za rywala będzie mieć niezłego Vyacheslava Shabranskyego. Kovalev powinien to wygrać przed czasem i wrócić na zwycięską ścieżkę. Swoją kolejną walkę na tej gali stoczy też inny, czołowy półciężki – Sullivan Barrera. Naprzeciw Kubańczyka stanie solidny Felix Valera z Dominikany.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz