poniedziałek, 27 listopada 2017

Dietetyka Sportowa. Co jeść, by trenować efektywnie - recenzja



Czas na moją recenzję książki, która w ostatnich tygodniach zawładnęła internetowym środowiskiem fitnessu (i nie tylko). Mowa o oczekiwanej przeze mnie od kilku miesięcy „Dietetyce Sportowej” autorstwa Justyny oraz Krzysztofa Mizerów. O jej popularności świadczy fakt, że… nie zobaczymy jej na półkach Empiku. Tak przynajmniej było w pierwszych kilkunastu dniach po premierze książki. Niewtajemniczonym w system dystrybucji, wyjaśnię: pierwszeństwo sprzedaży ma witryna empik.com, dopiero potem stacjonarne salony sprzedaży. Tymczasem pierwszy nakład wyprzedał się  w kilka dni i za chwilę konieczny był dodruk kolejnego. Ten również wyprzedał się na pniu…

Niewątpliwie mamy obecnie, w naszym kraju do czynienia z „boomem” na wszystko co związane z byciem „fit” (szerzej o tym zjawisku i moich przewidywaniach co do jego przyszłości zamierzam napisać niebawem). Powstaje tu zatem pytanie: czy rekordowa sprzedaż „Dietetyki Sportowej” to kwestia nieprzeciętnej klasy książki, czy bardziej wspomnianego boom-u na wszystko co tylko związane z aktywnością fizyczną i zdrowym odżywianiem? Nie przedłużając – przejdę do recenzji najnowszego „dziecka” małżeństwa Mizerów.

To co może wydawać się na starcie nieco podejrzane to dość skromna objętość lektury, jak na koncept autorów - czyli stworzenie swego rodzaju kompendium wiedzy na temat odżywiania sportowców różnych dyscyplin. Z ostateczną oceną tego faktu jeszcze jednak poczekam. Tak poza tym – do wydania i oprawy nie można mieć żadnych zastrzeżeń. Okładka oraz wnętrze książki prezentują się bardzo estetycznie. Trzeba tu przyznać, że okładka zwraca na siebie uwagę. Jest prosta, czytelna i nie zawiera zbędnych fajerwerków.

Na początku książki mamy wyjaśnienie podstawowych procesów fizjologicznych ludzkiego organizmu. Znajdziemy tu parę słów o systemach energetycznych, rodzajach wysiłku, czy o procesie powstawania tkanki tłuszczowej. Wszystko jak należy, z uwzględnieniem najbardziej praktycznych rzeczy. Kolejne rozdziały traktują o makroskładnikach diety – o tym w jakich produktach przeważają, jakie są rodzaje cukrów, tłuszczów, białek i jak odpowiednio komponować ich podaż oraz proporcje. Tych informacji nie mogło zabraknąć – a zostały przedstawione w bardzo przystępny sposób, bez zbędnego owijania w bawełnę. Książkę dopełniają rozdziały na temat zastosowania płynów oraz suplementów w diecie sportowca, a na samym końcu znalazło się jeszcze miejsce na wskazówki dietetyczne (przy realizowaniu określonych celów żywieniowych) oraz podstawowe wytyczne dotyczące odżywiania w najpopularniejszych dyscyplinach sportowych. Do tego dorzucono jeszcze trochę przepisów – fajny akcent, którego nie mogło zabraknąć w książce o dietetyce. Wszystko ładnie, pięknie, a do tego warto dodać, że przedstawiona wiedza jest poparta licznymi badaniami naukowymi – do których przypisy zamieszczono na końcu każdego rozdziału. Nie wspomniałem jeszcze o jednym. Na początku każdej części zamieszczono krótką historię wybranego podopiecznego Państwa Mizerów. Postarano się by każde z tych studiów przypadku pozwalało wyciągnąć praktyczne wnioski i dodatkowo zwiększyć żywieniową świadomość czytelnika. To również przydatna rzecz, choć przyznam, że w wiarygodność niektórych historii było mi dość ciężko uwierzyć – z uwagi na nieprzeciętną głupotę ich bohaterów J  Rozumiem jednak, że na potrzeby książki posłużono się przypadkami skrajnymi – które pozwalają lepiej zrozumieć spotykane błędy myśleniowe w odżywianiu sportowców (co istotne – także amatorów).

Choć na recenzowaną książkę czekałem od dłuższego czasu to przyznam, że miałem pewne wątpliwości co do tego czy spełni ona oczekiwania. Kiedyś robiłem szkolenia (w trybie on-line) u Państwa Mizerów i ich poziom był różny, tzn. można było je zdać bez większego wysiłku – a potem otrzymać certyfikat. Wynikało to z tego, że łatwo było „oszukać system” i zdobyć papiery bez specjalnego rozwijania swojej wiedzy. To jednak charakteryzuje teraz większość szkoleń on-line (nawet nie tylko on-line) i za wiele się na to raczej nie poradzi. Ostatecznie – każdy ma własne sumienie i jeśli komuś zależy na zdobyciu określonych tytułów przy minimalnym wysiłku to już jego wybór i jego droga. Jak to mawiał kiedyś jeden z moich mentorów – „rynek i tak zweryfikuje”. Weryfikacja kompetencji Państwa Mizerów przeszła z kolei bardzo pomyślnie, a książka nad którą pracowali ponad 3 lata jest tego najlepszym dowodem. Dodam, że Krzysztof Mizera posiada tytuł doktora, a oboje stworzyli już pewną ilość publikacji dotyczących żywienia sportowców. Oboje bywają również gośćmi programów telewizyjnych, gdzie odgrywają rzecz jasna rolę ekspertów ds. żywienia. Z tym wiązała się też moja inna mała wątpliwość – czyli nieco celebrycka rola autorów książki. Przeglądając ich profil w internecie można czasem odnieść wrażenie, że najbardziej promowani są oni… przez siebie samych. Sami posługują się screenami z ekranu – na dowód, że są „tymi ekspertami z telewizji”. Niejednokrotnie też czytałem ich autoprezentację, gdzie kreują się na ludzi bardzo aktywnych i uświadomionych sportowo, ponieważ przebiegli kilka publicznych biegów. Nie chcę, żeby to teraz zabrzmiało jak hejt, ale myślę że jeśli ktoś podkreśla głównie własne dokonania (wymienianie z jak utytułowanymi sportowcami współpracowali jest dokładnie tym samym), to zazwyczaj oznacza, że coś jest nie tak i parcie na szkło może w tym wypadku przeważać nad rzeczywistym poziomem kompetencji. W tej sytuacji tak mimo wszystko nie jest i sądzę, że po wydaniu tej książki obraz nieco się zmieni, a popularność oraz poważanie dla Justyny i Krzysztofa Mizerów znacznie wzrośnie.

„Dietetyka Sportowa” to książka „perełka” na polskim rynku wydawniczym. Niby zainteresowanie tematyką żywieniową gwałtownie u nas wzrasta, ale tego typu książkę ciężko znaleźć. Chodzi mi o coś skierowanego do ogółu sportowców i nie próbującego wcisnąć jakiegoś cudownego systemu żywieniowego, leku na całe zło (diety bezglutenowe, bezmleczne, paleo, samuraj, dieta Kwaśniewskiego, ketogeniczna – do koloru, do wyboru). Mowa tu oczywiście o wydaniach komercyjnych, ogólnie dostępnych. Moją uwagę zwróciła ostatnio, np. książka „Nowe trendy w żywieniu i suplementacji osób aktywnych fizycznie” autorstwa zespołu osób ze środowiska akademickiego. Jej nakład nie jest jednak zbyt duży, a cena (ponad 130zł) na razie skutecznie mnie od lektury odstrasza. Niemniej „Dietetyka Sportowa” to pozycja, którą mogę polecić każdemu, aktywnemu fizycznie człowiekowi. Zawartą w niej wiedzę przekazano w zwięzły sposób, ze skupieniem na kwestiach praktycznych – nie znajdziemy tu mega wyczerpujących opisów reakcji biochemicznych – same użyteczne rzeczy dla kogoś kto chce być lepszym sportowcem, lub czynić takimi zawodników przez siebie prowadzonych. Operując sloganem – „każdy powinien tu znaleźć coś dla siebie”, i ja śmiało ją wszystkim rekomenduję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz