wtorek, 6 listopada 2018

"Tyson. Żelazna Ambicja" - recenzja




Dziś wpis specjalny. Z jakiegoż powodu? Ano takiego, że dosłownie chwilę temu byliśmy świadkami premiery kolejnej książki, przy powstawaniu której palce maczał Mike Tyson. Jako fan boksu nie mogę oczywiście takiego faktu zignorować. Charakter obiektu dzisiejszej recenzji nawiązuje zresztą ściśle do tematyki bloga, czyli szeroko pojętego rozwoju. “Tyson. Żelazna ambicja” jest bowiem książką poświęconą opisowi początków Mike’a w świecie boksu, ale przede wszystkim – jemu śp. trenerowi, oraz przewodnikowi życiowemu - Constantinowi D’Amato. Na starcie należałoby jeszcze doprecyzować, że autorem książki w równym (a w zasadzie i większym) stopniu jest Larry Sloman. Efekty pracy duetu Sloman-Tyson mieliśmy już okazję podziwiać przed kilkoma laty, w rewelacyjnej autobiografii “Tyson. Moja prawda”.  Można by się więc spodziewać, że najnowsze dziecko tych Panów będzie kolejną gwiazdką z nieba dla wszystkich fanów pięściarstwa. Choć zapowiedź kolejnej już książki z Tysonem w tytule mogła budzić również pewne wątpliwości. Jak to wszystko wyszło ostatecznie w praktyce?

Pierwszy kontakt z dość obszernym tomiszczem (blisko 500-stronicowym) jest jak najbardziej pozytywny – sztywna, ciesząca oko okładka i wysokiej jakości wydanie. Wydawnictwo SQN wykonało tu kawał dobrej roboty, zresztą nie po raz pierwszy. Książka została podzielona kilkanaście rozdziałów, a autorzy zdecydowali się na dość ciekawą konwencję. Wydarzenia z życia popularnego Cusa “przed Mike’em” przeplatają się tu z opisem dorastania “Żelaznego” - już pod okiem słynnego trenera, oraz menedżera. Rozdziały traktują o tych okresach naprzemiennie. Żeby nie zdradzać za dużo - wspomnę tylko, że okres “młodości” Cusa jest przedstawiony głównie poprzez pryzmat jego bardzo licznych wojen, szczególnie na tle polityczno-menedżerskim. W książce nie brakuje więc opisów środowiska bokserskiego od kuchni, nie ukrywam że często nie mających z ideą sportu za wiele wspólnego. Co do okresu dojrzewania Tysona, to autorzy skupili się tutaj przede wszystkim na jego relacjach z D’Amato, oraz wspomnieniach różnych ludzi o osobie głównego “stwórcy” najmłodszego mistrza świata w historii wagi ciężkiej. Mamy tu do czynienia ze swego rodzaju  analizą przypadku, konkretnego modelu relacji na linii mistrz - uczeń (czy też ojca z synem – D'Amato został także przybranym ojcem Mike’a). Warto też zaznaczyć, że “Tyson. Żelazna ambicja” to książka, która raczej nie odsłania żadnych, nieznanych dotychczas faktów z życia Tysona. Jeśli oczekiwaliście po tytule, że czeka was studiowanie kolejnej biografii Mike’a, to w takim wypadku będziecie zawiedzeni. Z drugiej strony, po premierze “Mojej Prawdy” Tysona, ciężko byłoby oczekiwać wydania biografii “Iron’a”, która wnosiłaby do tematu cokolwiek odkrywczego. 

Tak jak chyba u wielu innych sympatyków pięściarstwa, tak i u mnie, po zobaczeniu zapowiedzi “Żelaznej Ambicji” pojawił się w głowie pewien sceptycyzm. Bo ile można pisać i czytać o karierze Tysona? Wydaje się, że w tym temacie powiedziano już naprawdę wszystko. Czy to nie po prostu kolejny skok na kasę i sposób podreperowania topniejącego budżetu emerytowanego mistrza? Wobec tych okoliczności, stworzenie książki, która skupia się przede na portrecie mentora Tysona okazało się strzałem w dziesiątkę. Przyznam, że nawet ja, mający za sobą wcześniej przeczytanie dwóch biografii Mike’a nieco niedoceniałem całokształt działalności charyzmatycznego włoskiego trenera i menedżera. Opisywana dziś książka otworzyła mi jednak oczy nieco szerzej. Nie oznacza to, że D’Amato został przedstawiony w niej jako nieskazitelny wzór cnót wszelakich. Wręcz przeciwnie. Obraz Cusa został tu ukazany bez cenzury, nie pominąwszy także mroczniejszych stron jego osobowości.  Najnowsze dzieło Slomana i Tysona to z pewnością książka  trochę bardziej dojrzała i stonowana niż zewsząd chwalone, poprzednie dzieło tego duetu. Mniej tu śmieszków, seksu i rozrób (choć i tych rzeczy nie zabrakło)  niż w autobiografii “Iron’a”. To książka o pogoni za sukcesem, ale także o dojrzewaniu, życiowych wartościach i upływającym czasie. Jest więc nieco poważniej, a niektóre rozdziały mogą okazać się wręcz ciężkie do przebrnięcia, dla kogoś poszukującego w książkach jedynie waloru rozrywkowego. Mam tu na myśli przede wszystkim chronologiczny opis licznych menedżerskich wojenek, których uczestnikiem był D’Amato. W pewnym sensie, ta książka może wręcz obrzydzić sport, a już na pewno ostudzić zapał ludzi zainteresowanych sportową polityką i menedżerką. Muszę tu jednak przyznać, że tak samo jak “Tyson. Moja Prawda”, tak i niniejsza książka zdołała wzbudzić we mnie dość silne emocje. Z jednej strony - dużo tu żalu, niespełnienia i śmierci. Z drugiej jednak – historia Cusa i Mike’a potrafi dać solidnego, mobilizacyjnego kopa. Wszak, od samego początku celem D’Amato było doprowadzenie młodego Tysona to tytułu mistrza świata wszechwag. I cel ten został zrealizowany bardzo szybko (Mike miał w momencie zdobycia tytułu zaledwie 20 lat), choć niestety ciut za późno, by mentor Cus mógł być tego bezpośrednim świadkiem. 

“Tyson. Żelazna Ambicja” to kolejna świetna lektura, która wyszła spod pióra duetu Sloman – Tyson. Uwagę zwraca tu kronikarska precyzja w dokumentowaniu wielu różnych faktów z życia Constantina D’Amato. Ten tytuł to nie lada gratka i zarazem pozycja obowiązkowa na półce fana boksu. Jest to z pewnością jedna z najlepszych biografii, które trafiły w moje ręce. Zarazem jest to jedna z 3-4 najlepszych książek o boksie, które miałem przyjemność przeczytać.  

Ku przypomnieniu, zamieszczam poniżej link do mojego subiektywnego rankingu książek o boksie, wydanych w Polsce (od tamtej pory za wiele się nie zmieniło): 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz