czwartek, 31 maja 2018

MÓZGOWA LITERATURA, CZ.5 - "Mózg. Opowieść o nas"



Czas się przemóc i powrócić do kontynuacji bloga - pomimo trwających, rozleniwiających upałów 🙂 Dziś kolejny, piąty już wpis z serii "Mózgowa literatura". Na tapecie wylądowała tym razem książka "Mózg. Opowieść o nas". Autorem wspomnianej lektury jest David Eagleman, znany neurobiolog, oraz twórca programów BBC. Najogólniej pisząc, jego dzieło to popularnonaukowe spojrzenie na obecny stan wiedzy o mechanizmach funkcjonowania ludzkiego mózgu. 

To co rzuca się w oczy na samym początku, to bardzo porządne i estetyczne wykonanie oprawy książki. Choć nie jest to pozycja specjalnie obszerna (nieco ponad 230 stron), to posiada ona sztywną oprawę, a także dodatkową okładkę. Kiedy zajrzymy do środka natkniemy się z kolei na dobrej jakości strony - śliskie, kolorowe i ubogacone licznymi, ciekawymi fotografiami oraz ilustracjami. Wszystko to sprawia, że książka kusi i zachęca do lektury. Czy nie jest to jednak przerost formy nad treścią? O tym w dalszej części wpisu. 

Eagleman podzielił swój tytuł na 6 głównych rozdziałów. Pisząc w skrócie, opowiadają one o: ludzkiej świadomości, postrzeganiu rzeczywistości, źródłach i procesie podejmowania decyzji, interakcji z innymi ludźmi oraz perspektywach na przyszłość w kwestii badań i usprawniania działania ludzkiego mózgu. Ma to swój sens i porządek. 

Temat został przedstawiony bardzo ciekawie. "Mózg. Opowieść o nas" nie jest jakimś kompendium wiedzy o funkcjonowaniu ludzkiego mózgu, ale raczej zbiorem wybranych, interesujących zagadnień dotyczących tego, najistotniejszego dla nas organu. Autor posiłkuje się tu przede wszystkim wieloma intrygującymi historiami i naukowymi eksperymentami. Na ich podstawie przedstawia mechanizmy rządzące naszymi mózgami. Książka ta, wprowadza w "mózgową" tematykę i skupia się raczej na podstawowych pojęciach. Została napisana stosunkowo prostym i zrozumiałym językiem. Z  tytułu tych rzeczy wydaje się ona odpowiednia dla szerokiej grupy potencjalnych czytelników. Zarówno dla tych młodszych, jak i mających wiek nastoletni już dawno za sobą - każdy powinien wyciągnąć z niej coś dla siebie. Także z uwagi na wspomnianą już, ładną oprawę myślę, że byłaby ona dobrym materiałem na prezent. Szczerze pisząc, to ciężko się czegokolwiek w tej książce doczepić. Eagleman wywiązał się ze swojego zadania bardzo rzetelnie, a koncepcja tytułu została w pełni zrealizowana. To co wyróżniłbym jako jedną z głównych zalet tej pozycji to jej przejrzystość. To cecha, którą osobiście bardzo wysoko cenię. Wszystko zostało przedstawione i rozmieszczone tutaj w logiczny i wyraźny sposób. Za dodatkowy plus uznałbym z kolei słowniczek pojęć z mózgowo-neuronalnej nomenklatury. Znajduje się on na końcu książki i powinien nieco ułatwić "świeżakom" wejście w temat. Może też pomóc w szybkiej powtórce przyswojonych już treści. 

"Mózg. Opowieść o nas" to z pewnością tytuł godny uwagi, który zarekomendowałbym przede wszystkim tym, którzy zainteresowali się tematem funkcjonowania mózgu stosunkowo niedawno. Książka ta, stanowi znakomite wprowadzenie w tematykę, choć może okazać się także interesującą, nieco luźniejszą lekturą dla osób posiadających już pewne rozeznanie w tej dziedzinie. Gdybym miał określić ją jednym słowem, nazwałbym ją po prostu "ciekawą". 

MÓZGOWA LITERATURA, CZ.1 "Mózg. 41 największych mitów":

MÓZGOWA LITERATURA, CZ.2 "Mózg rządzi. Twój niezastąpiony narząd":

MÓZGOWA LITERATURA, CZ.4 "Mózg. Granica życia i śmierci":
http://radzioactive.blogspot.com/2018/04/mozgowa-literatura-cz4-mozg-granica.html

niedziela, 13 maja 2018

Mini recenzje - "Bundesliga. Niezwykła opowieść o niemieckim futbolu", "Bayern. Globalny superklub", "Joshua. Droga na szczyt"

Czas na kolejną odsłonę książkowych "Mini recenzji". Dziś nieco nietypowo, bo tylko o sporcie i w głównej mierze o niemieckim futbolu. Tegoroczny mundial co raz bliżej i niektórzy zaczynają się już na niego nastrajać. Sam to robię, głównie poprzez lektury - a jako że jestem sympatykiem niemieckiej (obok polskiej) piłki to wybór padł na takie, a nie inne książki. Do tego dorzucę parę słów oraz moją opinie na temat  biografii chyba najpopularniejszego, współczesnego boksera - Anthony'ego Joshuy. Do dzieła więc. 


Bundesliga. Niezwykła opowieść o niemieckim futbolu – R. Reng 

Książka napisana naprawdę porządnie, lecz żywię do niej mieszane uczucia. Tak samo będzie miał każdy, kto po tym tytule spodziewa się relacji z historii rozwoju niemieckich rozgrywek – od jej początków, po czasy dzisiejsze. Znajdziemy tu co prawda trochę opisów i dat dotyczących ważnych wydarzeń z historii ligi, jednak na dobrą sprawę książka ta jest po prostu biografią byłego niemieckiego piłkarza oraz trenera – Heinza Hochera. Cała opowieść skupia się więc wokół niego i jego życia - także pozazawodowego. Dowiemy się tu więc m.in. jakie kluby (nocne 🙂) odwiedzał, oraz co dostała w prezencie na urodziny jego siostra, przed kilkudziesięcioma laty. Nie tego można by oczekiwać po takim tytule, i osoba taka jak ja - czyli kupująca książki głównie przez internet (i w dodatku nielubiąca przed tym za dużo o nich czytać) ma prawo poczuć się tym faktem rozczarowana. Zwłaszcza, że Hocher mimo sporego doświadczenia (m.in. ponad 400 meczów w Bundeslidze jako trener) nie jest jedną z tych osób, które wywarły największy wpływ na rozwój i reformy zachodzące w piłkarskiej lidze naszych zachodnich sąsiadów. Mimo wszystko "Bundesliga. Niezwykła opowieść o niemieckim futbolu" to książka ciekawa i ukazująca interesująca perspektywę na świat ewoluującej piłki i otaczającego ją świata. 

Ocena: 7/10 


Bayern. Globalny superklub – U. Hesse 

Jako, że od dobrych kilkunastu lat jestem sympatykiem bawarskiego klubu (określenie kibic pozostawmy tym dopingującym na stadionie), to tej lektury przegapić nie mogłem. Uli Hesse to ceniony, niemiecki dziennikarz, który odpowiada za tę, wydaną u nas przed nieco ponad 2 miesiącami książkę. Tutaj otrzymaliśmy dokładnie to czego oczekiwaliśmy - historię powstawania oraz rozwoju monachijskiej potęgi. Hesse ze szczegółami opisuje wzloty, upadki, oraz kluczowe mecze w dziejach Bayernu. Mimo wszystko, książka tego typu mogłaby być nieco obszerniejsza (zawiera 336 stron + zdjęcia) i to według mnie jedyny, mały minus tej pozycji. Ciekawym smaczkiem polskiego wydania jest fakt, że na okładce książki wydrukowano imiona i nazwiska (+ miejscowość) polskich fanów Bayernu. Na kilka tygodni przed wydaniem tej pozycji pojawiła się w internecie możliwość bezpłatnego dopisania się do tej listy. Nazwisk tych jest bardzo dużo i z samego Torunia znalazłbym ich pewnie ok. kilkunastu. Pomyśleć, że jeszcze parę lat przed "erą Lewandowskiego" ciężko było mi przez dłuższy czas natrafić w swoim mieście na jakiegokolwiek, innego fana Bayernu 😉 

Ocena: 8/10 


Joshua. Droga na szczyt – J. Dennen 

Nigdy nie byłem fanem tworzenia biografii sportowców, którzy nie ukończyli jeszcze nawet "30-stki", przyznać trzeba jednak że Anthony Joshua jak na swój wiek (niespełna 29 lat) osiągnął już bardzo dużo. Dziennikarz John Dennen, m.in. redaktor Boxing News to z kolei jedna z najbardziej odpowiednich osób do stworzenia tego typu książki - towarzyszył poczynaniom Joshuy już od początków jego kariery. Do tematu podszedł naprawdę rzetelnie i ciężko tu się czegokolwiek doczepić. Prócz opisów ringowych zmagań, znajdziemy tu trochę ciekawostek i tych mniej znanych historii z życia "AJ'a". Porządna biografia, choć czegoś mi w niej zabrakło i nie powiem, żebym przeczytał ją jednym tchem. Chyba okazała się dla mnie trochę za sztywna,  zbyt poprawna i idealna. Ale taki też jest trochę Anthony. Maksymalnie skupiony na celu, metodyczny i nie zbaczający z obranej już drogi. Dennen zaserwował nam więc wierny i wiarygodnie przedstawiony obraz bokserskiego mistrza świata wagi ciężkiej. 

Ocena: 7/10 

niedziela, 6 maja 2018

Czytaj szybko



Książki to niewątpliwie bogata i stale rozwijająca się skarbnica wiedzy. Mimo zatrważających statystyk dotyczących czytelnictwa w naszym kraju, wciąż istnieje duża rzesza ludzi czytających systematycznie -  i tym samym nadrabiających  te liczby za innych. Jedni preferują internettabloidy i prasę codzienną, inni są fanami powieści i romansideł, a jeszcze inni skupiają się na literaturze naukowej, bądź poradnikach. Ten wpis kieruję przede wszystkim do tych ostatnich - choć nie tylko. Do napisania tego postu zainspirowała mnie z kolei książka autorstwa Tony'ego Buzana: "Podręcznik szybkiego czytania". To klasyczne i pionierskie dzieło w tematyce, którą dziś poruszam. Ona też będzie źródłem informacji opublikowanych w dzisiejszym poście. Uzupełnię je jednak o własne doświadczenia, przemyślenia i opinie. 

Na początek zastanówmy się nad czymś pozornie oczywistym, czyli korzyściami płynącymi z szybkiego czytania. Wielu ludzi nie skupia się w ogóle nad tym, by "czytać szybko". Czy popełniają tym samym błąd? Niekoniecznie, pewne jest jednak, że czytanie w "zwyczajowym/domyślnym" tempie może powodować następujące straty: 

  • Mniej czasu na inne czynności w ciągu dnia 
  • Niestymulowanie umysłu do rozwoju/rozleniwianie go 
  • Mniejsza ilość przyswojonych informacji 
  • Znużenie/zmęczenie psychiczne 
  • Większe problemy ze zrozumieniem treści (wbrew pozorom) 

Dość znaczne szkody, prawda? Oczywiście - nikt nie powiedział że w czytaniu zawsze chodzi o to, żeby czytać jak najwięcej i jak najszybciej. No może poza Tony'm Buzanem, który miejsca na wyjątki specjalnie nie widzi 🙂 Ja mam nieco inne zdanie, ale o ewentualnych przeciwskazaniach napiszę nieco później. Tymczasem zajmę się wyróżnieniem wg mnie kilku najważniejszych kwestii, na które powinny zwrócić uwagę osoby pragnące zwiększyć tempo i efektywność pochłaniania lektury. Do rzeczy więc. 

  1. 1. Czytaj wzrokiem 
  2. Podstawową przeszkodą w zwiększeniu tempa czytania jest u zdecydowanej większości ludzi fakt, że czytają oni fonetycznie – czyli wymawiając każdą sylabę tekstu. Bez znaczenia czy na głos, czy tylko bezdźwięcznie - "w głowie". To generalnie szkodliwy nawyk, którego ciężko się pozbyć. Wiem o tym z doświadczenia, i wciąż mi się to czasem zdarza. Ważne jest tutaj, żeby pracować nad pozbyciem się strachu, że coś pominiemy i bardziej zaangażować wzrok.  Pomocne jest tutaj pewne oddalenie tekstu od oczu i próba ogarnięcia wzrokiem większych fragmentów treści jednocześnie. Patrz w okolice środka strony , wodząc wzrokiem w dół i przeskakując co kilka wyrazów. Niech to nie będzie puste spojrzenie. Wyobraź sobie, że widzisz przez chwilę numer który musisz zapamiętać, ale pamiętaj żeby go nie wymawiać, tylko przesuwać się dalej. 

  1. 2. Ani kroku (słowa) wstecz 
  2. Kolejny szkodliwy nawyk. Wbrew temu co może się wydawać - cofanie się w tekście i fonetyczne powtarzanie przeczytanych już fraz nie ma większego znaczenia dla zrozumienia treści (szczególnie w pełnym kontekście). Potwierdzają to zresztą badania naukowców. Tej maniery również ciężko się pozbyć, ale jest to jak najbardziej możliwe, a przy tym bardzo pożyteczne dla szybkości czytania. Ewentualne korzyści wynikłe  regresji i cofania się,  są więc zupełnie nieopłacalne w stosunku do drastycznego wydłużenia czasu lektury. Warto zauważyć, że tego typu, nawykowe działanie często odbywa się bezwiednie i odruchowo. 

  1. 3. Rób wstępne rozeznanie 
  2. Znajomość i zrozumienie szerszego kontekstu to rzecz bardzo istotna i często lekceważona (nie tylko w czytaniu). Ludzki mózg działa obrazowo. Stara się łączyć pewne fakty i ogół naszej wiedzy w jedną, spójną całość. To czego nie wie, nadrabia skojarzeniami, przewidując zawartość luk z wykorzystaniem posiadanego już zasobu wiedzy i wyobrażeń o świecie. Dzieje się to z większym lub mniejszym marginesem błędu. W każdym razie - znajomość pewnego szkieletu, zarysów i słów-kluczy dotyczących treści z jaką planujemy się zapoznać znacząco poprawia jego rozumienie. Nie bój się więc "skakania" po książce,  wstępnego przeglądania jej zawartości, poszczególnych stron i rozdziałów. Wszystko to jest jak najbardziej wskazane jeśli twoim celem jest szybkie i efektywne przyswajanie treści lektury. 

  1. 4. Używaj wskaźnika 
  2. Coś co może niektórym wydawać się archaizmem, jest całkiem przydatnym narzędziem, pomagającym zwiększać tempo czytania. Buzan zaleca wręcz, by ze wskaźnikiem się nie rozstawać. Ważne by wskaźnik miał podłużny kształt i był możliwie cienki – tak by zasłaniał jak najmniejszą ilość tekstu. Podstawowa metoda jego użycia to umieszczenie go na środku wersu i powolne zjeżdżanie w dół, przez środek strony. Jeśli chcesz czytać szybko - "jeżdżenie" linijka po linijce zdecydowanie odpada. Sposobów używania wskaźnika jest bardzo wiele – od przebiegu co drugą linię, przez różnego rodzaju zygzaki, pętle, aż po zabawę na 2 wskaźniki 🙂 Sam Buzan przedstawił ok. 10 metod użycia wskaźnika, a jest ich jeszcze więcej. W tym wpisie skupiam się jednak tylko na ogólnych wskazówkach i podpowiedziach.  

  1. 5. Wzbogacaj słownictwo 
  2. Ograniczony zasób znanego słownictwa to jedna z głównych przeszkód na drodze do szybkiego czytania. Nawet jeśli opanujemy już technikę szybkiego, wzrokowego przyswajania treści, to styczność z nieznanymi dotychczas wyrazami jest hamulcem w zrozumieniu tekstu, powoduje umysłowy zamęt i spowolnienie tempa czytania. Jeśli dotychczas czytałeś sporo i w miarę regularnie to na pewno jesteś w znacznie lepszej sytuacji, niż osoby które tego nie robiły. Nie znaczy to jednak, że ci drudzy stoją na straconej pozycji. Postęp i nadrobienie zaległości w tym temacie może być szybsze niż niektórym się wydaje. Buzan proponuje tu efektywne poszerzenie zasobu słownictwa, poprzez zapoznanie się z najczęściej występującym przedrostkami, przyrostkami i źrodłosłowami. Więcej informacji na ten temat znajdziecie w książce. Wspomnę tu jeszcze ku ciekawostce, że ludzie posiadają zazwyczaj 3 zasoby słownictwa - słownictwo używane w rozmowie (zwykle max. 1000 wyrazów), słownictwo wykorzystywane podczas pisania, oraz  najszerszy zasób, czyli słowa które są przez nas rozumiane. 

  1. 6. Zadbaj o otoczenie 
  2. Jeden z kluczowych czynników, wpływających na efektywność procesu czytania. Nie zawsze zdajemy sobie sprawę z tego jak ważne jest nasze czytelnicze środowisko. To co najistotniejsze: możliwie naturalne i równomierne oświetlenie tekstu, zaciszne i uporządkowane miejsce (miej wszystko pod ręką), oraz ergonomiczny i dopasowany rozmiarowo fotel i biurko. To co jest kluczowe – nie może być Ci za wygodnie! Zbyt rozluźniona i swobodna pozycja skutecznie odciąga myśli od pracy i ma zdecydowanie ujemny wpływ na poziom Twojej motywacji.  

  1. 7. Motywacja 
  2. Skoro jesteśmy już przy motywacji. Ostatni i myślę, że najważniejszy punkt. Może to niektórych zasmuci, ale bądźmy szczerzy. Cudów nie ma i jeśli ktoś poprzez "techniki szybkiego czytania" rozumie magiczne triki, dzięki którym zwiększy ilość przeczytanych lektur do kilku tygodniowo, bez większego wysiłku - ten srogo się zawiedzie. Podstawa to naprawdę chcieć poznać i przyswoić treść, nad którą się pochylamy. Nasze szybkie  czytanie także na niewiele się zda, jeśli nie będziemy wysoce skoncentrowani – to być może zagadnienie na kolejny punkt, uznałem jednak że jest aż nazbyt oczywiste. Z doświadczenia wiem też, że spore znaczenie ma tu po prostu bycie wypoczętym. Jeśli tacy nie jesteśmy, to nasz wzrok szybko przestaje efektywnie rejestrować i przyswajać treść. Podsumowując: chcesz szybko i efektywnie czytać - musisz nad tym systematycznie pracować. Pewne narzędzia i wskazówki mogą jednak ten proces znacznie skrócić. 

Jeśli właśnie zwątpiłeś w sens tej lektury oraz zastanawiasz się, czy ty w ogóle potrzebujesz tego typu "skill'sów" to ku pokrzepieniu przypomnę główne plusy płynące z czytania w nieco szybszy sposób. Są to oczywiście rzeczy przeciwne do tych wymienionych na początku wpisu, tj. więcej czasu, stymulacja umysłu do rozwoju, większa ilość wiedzy, wyższy komfort psychiczny i lepsze zrozumienie tekstu 🙂 Prócz tego warto mieć świadomość, że szybkie czytanie zawsze było domeną osób postrzeganych jako ponadprzeciętnie bystre i inteligentne (a więc pojawia się perspektywa większego prestiżu i satysfakcji). Z umiejętności szybkiego czytania znane były m.in. takie osobistości, jak prezydenci Franklin D. Roosevelt i John F. Kennedy, John Stuart Mill, czy sam Napoleon Bonaparte.  Śmiem twierdzić, że powyższe persony na tej umiejętności raczej nie straciły, a wręcz przeciwnie. Dodam, że przeciętna prędkość czytania wynosi ok. 200-300 słów na minutę, dwukrotne przyspieszenie tempa (bez znacznych strat w rozumieniu) można osiągnąć nawet już po kilku godzinach ćwiczeń, a najlepsi w tej dziedzinie na świecie, czytają ze zrozumieniem z prędkością przeszło 3000 słów na minutę... zatem przeczytanie średniej objętości książki w 15-20min nie jest w ich przypadku niczym niezwykłym. Niektórzy mogą uznać, że takie wzrokowe "połykanie" książek to jakieś oszustwo, "czitowanie" i w ogóle nie ma takiego czytania... Bo czytanie to przecież uważne brnięcie przez tekst linijka po linijce (sam miałem niegdyś podobne podejście). Otóż nie. Takie przekonanie może wynikać z wczesnoszkolnych doświadczeń, gdy wychowawczyni nakazywała stosunkowo powolne i głośne czytanie przed klasą. I takie zachowanie jest akceptowalne... na poziomie podstawówki, lub gdy czytasz bajkę na dobranoc 3-latkowi. Prawda jest taka, że nie istnieje jedyna, właściwa definicja "czytania". Czerpiąc z różnych źródeł można jednak przyjąć, że jest to po prostu "przyswajanie informacji tekstowych" i fonetyka nie jest tu jakimś bezwzględnym warunkiem. Jeżeli nadal to całe szybkie czytanie nie do końca Cię przekonuje to... 

...być może masz rację, bo jesteś osobnikiem typowo "emocjonalnym". Sam nie uważam, że czytanie w jak najszybszy sposób jest zawsze najbardziej właściwe i zasadne. Można odnieść wrażenie, że Tony Buzan traktuje tę czynność niemal jak jakąś dyscyplinę sportową, opartą na rywalizacji. W tej kwestii mu nie przyklaskuję. Owszem, zgadzam się z większością jego teorii i wskazówek... jednakże widzę kilka sytuacji, gdzie szybkie czytanie niekoniecznie sprawdzi się najlepiej. Dużo zależy od naszych oczekiwań. Autor "Podręcznika szybkiego czytania" jest światowym autorytetem w dziedzinie maksymalizacji potencjału własnego umysłu, wykładowcą, szkoleniowcem, napisał także wiele innych książek. Naturalną koleją rzeczy wydaje się więc, że jest on nastawiony w swoich działaniach na maksymalne bodźcowanie mózgu. Nie inaczej jest z czytaniem. Książki są dla niego najpewniej po prostu narzędziem do zdobywania wiedzy, którą mógłby wykorzystać w praktyce. Buzan jednocześnie przekonuje, że techniki szybkiego czytania  sprawdzają się równie dobrze w przypadku wszelakiej beletrystyki, co przy literaturze naukowej, czy poradnikach. I ja w to nie powątpiewam, a nawet sam stosowałem. Chciałbym jednak zwrócić uwagę na coś innego. Przykładowa sytuacja: ktoś jest wielkim fanem danego autora i kupuje jego nową książkę, pozycję której oczekiwał miesiącami. Następny tytuł tego pisarza wyjdzie najwcześniej za rok. Czy próba jak najszybszego przebrnięcia przez tę lekturę nie jest zwyczajnie... nieludzka? Czy zawsze musimy tak pędzić i stawiać na efektywność? Według mnie w życiu chodzi właśnie o to, by pielęgnować pewne momenty, delektować się nimi i cieszyć teoretycznie prostymi czynnościami - takimi jak czytanie książki, do której mamy silnie emocjonalne podejście. Wydaje się to dość logiczne, jednak Buzan zdaje się dziwnie tego nie dostrzegać. Ewidentnie jest to typ nastawiony wyłącznie na cel. Cieszenie się z lektury przy użyciu technik szybkiego czytania jest praktycznie niemożliwe. Chwilowa satysfakcja może pojawić się wyłącznie po zakończeniu lektury. Osobiście lubię od czasu do czasu poradować się długo wyczekiwaną książką i nie przeglądać jej uprzednio – po to by dać się nie raz zaskoczyć. Taki już mój niepraktyczny sentymentalizm... 

Techniki szybkiego czytania to rzecz niewątpliwie bardzo pożyteczna i warta wdrożenia do repertuaru własnych umiejętności. Skorzystać może na niej praktycznie każdy. Spójrzmy na to w szerszej perspektywie – wydano i dalej wydaje się na świecie (czy choćby w kraju) tyle rozmaitych, ciekawych książek, że szkoda naszego, ograniczonego do kilkudziesięciu lat czasu, by zbyt dużo poświęcać go dla pojedynczych lektur.  No... z pewnymi, małymi wyjątkami. Bo jak wiadomo - więcej nie zawsze znaczy lepiej.