Dawno nie było tutaj moich przemyśleń, ale czas to zmienić. Na fali przeczytania kilku książek z szerokiej tematyki samorozwoju, naszło mnie kilka autorskich refleksji. Dziś się nimi podzielę. Uprzedzam, że niektóre można potraktować z przymrużeniem oka :)
Zacznijmy od zastanowienia się, czymże tak właściwie jest rozwój. Definicja słownikowa jest raczej jasna i klarowna – to “proces zmian, przeobrażeń, przechodzenia do stanów doskonalszych lub bardziej złożonych pod jakimś względem” (za sjp.pl). Jak to się przekłada na praktykę i nasze zwyczajowe pojmowanie zjawiska (samo)rozwoju? Zdaje się, że wielu ludzi rozumie istotę rozwoju w różnoraki sposób. Co więcej - i co zresztą typowe dla psychiki ludzkiej, dość topornie podchodzimy do możliwości innej interpretacji tego procesu, aniżeli ta pierwotnie przez nas przyjęta. Można by tu dokonać pewnego podziału i wyróżnić kilka grup/rodzajów ludzi uważających się za rozwojowych i posiadających patent na życiowe spełnienie.
Pierwszy typ nazwałbym człowiekiem sukcesu. To gość, który zwykle naczytał się książek oraz naoglądał filmów o rozwoju osobistym. Jest przy tym często fanem motywacji zewnętrznej, coachingu i głębokich, życiowych sentencji. Zazwyczaj ma za sobą doświadczenie w handlu kosmetykami, lub innym zajęciu z branży doniośle brzmiącego marketingu sieciowego. To osoba, która zwykle postanawia w którymś momencie odmienić swoje życie, a wtedy przypomina sobie nie raz o “znajomych”, z którymi nie miała żadnego kontaktu od 10 lat. Oczywiście pod warunkiem, że może z nimi ubić jakiś “intratny” interes. Jest to bardzo charakterystyczny typ i da się go zidentyfikować po 2-sekundowej wizycie na jego profilu w jakimś internetowym medium. W jego opisie znajdziemy takie hasła jak: “coaching”, “motywacja”, “samorozwój”, “własny biznes”, czy “droga do niezależności”. Obowiązkowe są przy tym posty z inspirującymi cytatami, oraz zdjęcia z egzotycznych podróży.
Drugi typ jest zwykle skorelowany z człowiekiem sukcesu, choć da się zauważyć pewne różnice. Chodzi mi o człowieka pieniądza. Jego ulubionym przedmiotem jest kalkulator. No... prócz pieniędzy oczywiście. Z tymi rozstaje się zwykle bardzo niechętnie. Występuje u niego bowiem prosta zależność - im więcej pieniędzy, tym lepsze jego samopoczucie oraz wyższe poczucie własnej wartości. Każdy przepływ gotówki podlega u niego szczegółowym kalkulacjom. Wie ile dokładnie wydał pieniędzy w poprzednim roku/ miesiącu/tygodniu, zna ceny we wszystkich pobliskich sklepach/restauracjach oraz aktualne kursy walut. Nie ma problemu z oceną innych osób - przeliczenie stanu ich konta zajmuje mu kilka sekund. Jak wspomniałem, często ów typ bywa podobny w swoim jestestwie do człowieka sukcesu. Główna różnica polega na tym, że człowiek pieniądza nie potrzebuje do pełni szczęścia żadnej coachingowej otoczki, motywacyjnych bzdur oraz dorabiania patetycznych ideologii. Ważne, żeby zgadzał się hajs.
Kolejny typ to uduchowiony. Miłośnik starowschodnich tradycji, jogi, medytacji oraz drałowania na bosaka. W pewnym sensie przeciwieństwo człowieka pieniądza. Materializm mógłby dla niego nie istnieć, wszak wszystko jest stanem umysłu. Kocha naturę, zwierzęta, a jedynym słusznym modelem żywienia jest dla niego weganizm. Często nie posiada maszynki do golenia. Przeciwnik establishmentu, propagator systemu anarchistycznego. Chętnie przeniósłby się w czasie o przynajmniej kilkaset lat wstecz – co by nie musieć się myć i płacić podatków. Sensem jego życia, oraz jedyną drogą do rozwoju jest dla niego osiągnięcie duchowego oświecenia. Fan Jona Kabata-Zinna, Eckharta Tolle oraz praktyki uważności. Zarazem często sprawia wrażenie nieobecnego, lub po prostu zamulonego. Nie jest fanem terminarzy, zegarów, czy też kalendarza. Jeśli takowy posiada, to zaznacza w nim jedynie datę kolejnej edycji Woodstocku (czy tam “Pol'and’Rock Festival”).
Następny typ to gwiazda. To ktoś w rodzaju samozwańczego “influencera”. Posiada konto na Facebooku, Instagramie, Twitterze, Maxmodels, Snapchacie, MySpace oraz TikToku. Nie zależy mu jednak na poznawaniu nowych osób. Chce być po prostu sławny i podziwiany. No chyba, że posiadasz >100k followersów na którejś z wymienionych wyżej platform. Istnieje wtedy szansa, że z Tobą pogada, a jeszcze większa że będzie chciał zrobić z Tobą wspólne zdjęcie i je opublikować. Chętnie identyfikuje się ze wszystkim co prestiżowe. Często lubi wypowiadać się na popularne społecznie tematy, i nie przeszkadza mu w tym fakt, że nie ma o nich większego pojęcia. Miłośnik wybielonych zębów oraz solarnianej opalenizny. Uważnie śledzi modowe trendy i zastanawia się co zrobić z raz założonymi ubraniami. Zna na pamięć wszystkie filtry instagrama, posiada też dodatkowe karty pamięci na własne zdjęcia. Nie bardzo wie z czym się wiąże praca na etacie, ale też często nie musi – w razie potrzeby jest zawsze wspierany przez majętnych rodziców. Dzięki temu może się w pełni skupić na swojej (głównie internetowej) karierze. Skala rozwoju jest dla niego prosta i klarowna – im więcej osób go obserwuje i podziwia tym za bardziej spektakularny uważa swój (i cudzy) rozwój. Chętnie dzieli się też zdjęciami z siłowni, choć trening, który wykonuje (o ile go wykonuje) często jest pozbawiony większego sensu i przemyślenia.
W sportowym środowisku o wiele lepiej zorientowany jest typ kolejny – zawodnik/kulturysta. Typ ten obejmuje wszelkich, zafiksowanych na punkcie tylko jednej dyscypliny zawodników, jednak najlepiej obrazuje go mentalność kulturysty. Rozwój dlatego typu jest zjawiskiem absolutnie mierzalnym - wyrażanym w obwodach poszczególnych części ciała, oraz poziomie tkanki tłuszczowej. Do jego ulubionych życiowych narracji należy motyw “od zera do bohatera”. Zazwyczaj nie jest specjalnie zorientowany w sytuacji na świecie, lecz obudzony w środku nocy bez zająknięcia wyrecytuje podaż makroskładników w swojej diecie, oraz osobiste rekordy w bojach siłowych. Miłośnik farmakologii, a także znawca podstaw dietetyki, anatomii i endokrynologii. Często posługuje się językiem angielskim - najchętniej używane przez niego słowa to “on i off”. Trochę z niego człowiek renesansu, choć raczej żadnej książki Ci nie poleci. No chyba, że biografię Arnolda. Zna się na ludziach, więc szybko wychwyci Twoje słabe strony i zaproponuje ułożenie pod nie odpowiedniego planu treningowego. Posługuje się w końcu prestiżowym tytułem trenera personalnego. Choć obyłoby się i bez niego, wystarczy przecież na niego popatrzeć.
Czas na inny typ z modelowym wręcz przykładem psychologicznej kompensacji. Pewne życiowe niedostatki są tutaj nadrabiane zainteresowaniem dziedzinami kojarzonymi z pokazem siły, twardego charakteru i męskości. Jest to więc zwykle osobnik płci męskiej, chociaż nie zawsze. Ten typ to ulicznik. Wykazuje on zainteresowanie sztukami walki, choć zwykle nie do końca rozumie ich zasady. Chętnie spędza wieczór przy transmisji gal KSW - oczywiście wraz ze swoimi mordeczkami. Im mniejsze są jego gabaryty, tym zwykle większe u niego zamiłowanie do t-shirtów z groźnymi grafikami i napisami z zawiłym przesłaniem. Zwykle patriota, choć miewający drobne problemy z przyswojeniem najważniejszych dat w historii Polski. Fan tanich melanży, oraz tester używek wszelakich. Często wykazuje zainteresowanie tematem piłkarskiej chuliganki, a przy tym sam bywa miłośnikiem walki wręcz oraz potyczek z użyciem spontanicznie wybranego oręża. Statystycznie, posiada wśród znajomych największą ilość Sebastianów, oraz najczęściej wyjeżdża za granicę. Zazwyczaj nie na wakacje, ale w celach zawodowych. Niekoniecznie w roli specjalisty. Nie jest on zwykle przy tym tytanem pracy, ale przebywanie w otoczeniu podobnych ludzi daje mu poczucie siły oraz samorozwoju.
Innym typem “kompensacyjnym”, a zarazem ostatnim z prezentowanego przeze mnie zestawienia jest bibliofil, i nie chodzi mi tu o fanatycznego chrześcijanina 🙂 Bibliofil to typ kojarzony często już ze szkoły. Typ, który również regularnie walczył, choć najczęściej o zwolnienie z WF-u, bądź podwyższoną ocenę z polskiego. Jeśli chodzi o internet, to lubuje się on w zakładaniu blogów i “bookstagram’ów”, a jego wizerunek pozostaje często ścisłą tajemnicą. Nie przepada on za opuszczaniem domu, ani spotkaniami towarzyskimi. W zasadzie to nie przepada też często za życiem, a poczucie jakiegoś spełnienia przynosi mu zatapianie się myślami w wyobrażonym i wyidealizowanym świecie. Posiada on nie raz bardzo rozległą wiedzę, głównie teoretyczną. Liczba posiadanych książek jest dla niego tym, czym dla człowieka pieniądza są pieniądze - miernikiem prestiżu i zajebistości. Jeśli nie czyta, lub nie maca właśnie jakiejś nowo zakupionej książki to prawdopodobnie śpi. W sumie to chętnie przeniósłby na życiowy grunt wszystkie zaczytane historie/wskazówki, no ale nie ma na to czasu - bo czyta.
Jak widać, rozwój wiele może mieć imion i każdy wariant może jak najbardziej się wpisać w jego słownikową definicję. Każdy sposób własnego rozwoju można by również nazwać rozwojem osobistym (no bo niby jakim/czyim?). Niezależnie od tego pojęcie “rozwój osobisty” jest usilnie zagarniane przez pierwszą z wymienionych przeze mnie grup. I choć “ludzie sukcesu” podkreślają swoje uczestniczenie w procesie rozwoju ze szczególnym umiłowaniem, to tzw. rozwój osobisty i cała towarzysząca mu otoczka nie jest pozbawiony pewnych mankamentów i ograniczeń. Jednym z nich jest serwowanie gotowej recepty na sukces. Rozwój osobisty najczęściej każe Ci przejąć zwyczaje sławnych ludzi, ich styl ubioru, mowy oraz przyjęte wartości. Problem w tym, że świat tak nie działa. Mam wręcz wrażenie, że jeśli mówimy o prawdziwych ludziach sukcesu, to środowisko rozwoju osobistego znalazło ich – nie na odwrót. Co mam na myśli? Ano to, że sukces rodzi się najczęściej z naszego wychowania, wcześnie nabytych nawyków i życiowych zasad. Prawdziwi ludzie sukcesu nie potrzebują motywacji zewnętrznej (a przynajmniej na początkowym etapie), żeby działać i osiągać - oni znaleźli motywację w sobie, a przyjęty przez nich styl życia niewątpliwie w tym pomógł. Takie osoby mają znacznie większe szanse na osiągnięcie danego celu, niż ktoś komu w dojrzałym już wieku przyszło nagle na myśl zmienić swoje życie i niejako podszyć się pod sukcesy innych. Oczywiście nie ma nic złego w inspirowaniu się ludźmi uważanymi w jakiejś dziedzinie za autorytet. O ile mówimy właśnie o inspirowaniu i ewentualnemu przeniesieniu niektórych z ich narzędzi na własny grunt. Nie zaś kopiowaniu ich kropka w kropkę. Nie jest przypadkiem fakt, że wszystkie największe autorytety w danych dziedzinach były/są w jakimś stopniu pionierami. Tak właśnie zdaje się działać świat. To czego potrzebuje świat i co najbardziej wartościowe jest zawsze swego rodzaju innowacją, odpowiedzią na daną niszę. To co naprawdę cenne i stanowiące klucz do uznania to kreatywność. To być może brutalne, ale pewne osoby po prostu nigdy żadnymi innowatorami nie zostaną. Chodzi mi szczególnie o typ mentalności “słuchaj się”. Chyba każdy zna osoby (bo jest ich dużo), które zawsze muszą szukać odpowiedzi u kogoś uznawanego za ważniejszego/mądrzejszego. Nigdy nie szukają zaś odpowiedzi w sobie, czy na własną rękę. Oni potrzebują ręki cudzej, która wszędzie ich zaprowadzi i da gotowy przepis na sukces.
Żeby nie było - nie czepiam się tutaj tylko wyznawców tzw. rozwoju osobistego. Zredagowana przeze mnie typologia ma za zadanie unaocznić jak wiele dróg może nam dawać poczucie samorozwoju, żeby nie szufladkować innych i nie mierzyć ich swoją miarą. Nieco paradoksalnie, gdyż samemu dokonałem pewnego sztywnego podziału, na potrzeby tego wpisu. Wydaję mi się jednak, że przedstawione, uproszczone typy ludzi wyróżniają się największą tendencją do wąskiego postrzegania świata i definicji rozwoju. Choć oczywiście nie wszystkim musi idea samorozwoju, w czasie codziennych działań przyświecać. Nie chodzi mi tu też, żeby samemu się jakoś wywyższać. Sam nie uważam się za jakąś osobę sukcesu, choć bywam chyba całkiem wprawnym obserwatorem ludzkich zachowań. Przechodząc do podsumowania tego wpisu oraz własnych przemyśleń, postaram się przedstawić kilka uniwersalnych rad, które pomogą wam (jak i mi) się rozwinąć - niezależnie od tego jak pojęcie rozwoju rozumiecie i co stanowi wasz osobisty cel.
Zachowuj otwarty umysł - to chyba najczęściej występująca blokada, która uniemożliwia nam ruszenie z miejsca. Wielu ludzi ma tendencję do zakładania, że coś jest niewykonalne, że znajdują się w sytuacji beznadziejnej i nie da się im pomóc. Problem w tym, że najczęściej w ogóle nie szukają rozwiązania i boją się zmian – nawet tych potencjalnie pozytywnych. Z drugiej strony, tego typu osoby czują się nie raz w takiej roli po prostu najlepiej. Stąd czasem nie ma sensu wyciągać ich z tego stanu na siłę. Ewentualna inicjatywa powinna wyjść z wewnątrz. Zachowanie otwartego umysłu przyda się też osobom, które mają tendencję do szybkiego popadania w samozachwyt, lub uważają że jedyne “właściwe” źródła wiedzy to te, z którymi akurat oni mieli styczność. Próbuj różnych rzeczy, nie bój się zmian i zachowuj intelektualną ciekawość.
Zadbaj o zdrowie – rzecz oczywista, priorytetowa, ale często lekceważona - do momentu kiedy rzeczywiście dopadnie nas jakieś ciężkie schorzenie. Nie chodzi mi tu tylko o krótkotrwałe jednostki chorobowe - w powszechnym rozumieniu. Mam tu także na myśli przewlekły stres, którego skutki często są znacznie poważniejsze niż przejściowe problemy zdrowotne. Nie przesadzaj więc z nakładaniem na siebie zbyt dużej presji, dawaj sobie czas na efektywny wypoczynek i zadbaj o odpowiednią higienę snu.
Skup się - zastanawialiście się kiedyś głębiej dlaczego dzieciom nauka przychodzi łatwiej? Oczywiście duże znaczenie, ma wysoka plastyczność ich młodych umysłów, oraz proces zwany całościowo dojrzewaniem. Nie są to jednak jedyne czynniki, które o tym stanowią. Dzieci uczą się efektywniej ponieważ wszystkie życiowe doświadczenia traktują poważniej, niż dorośli. Wszystkie treści i komunikaty, które do nich spływają zostają dosłownie pochłaniane przez ich mózg. Dorośli mają z kolei tendencję do przesadnego banalizowania pewnych rzeczy, unikania bezpośredniego przyswajania treści, stają się też często zbyt leniwi przez nabycie z czasem szkodliwych, “unikowych” nawyków. Jeśli nad czymś pracujesz – zadbaj o swoje otoczenie, minimalizuj rozpraszające bodźce i po prostu zatop się w tym co robisz.
Inspiruj się innymi, ale nie kopiuj ich – rzecz, o której pisałem już w tym poście. Przesłanie jest chyba jasne. Warto mieć autorytety i czerpać z ich wiedzy, ale nie warto próbować być ich kopiami. Doceń swoje życie, i nie spędzaj go na próbie bycia dokładnie takim jak “ktoś”. Słuchaj siebie, nie unikaj autorefleksji. Tak naprawdę tylko Ty możesz wiedzieć czego pragniesz i w czym najlepiej się odnajdujesz.
Umiej zachować balans i dystans do świata – jeśli próbujesz zrobić w swoim życiu coś konstruktywnego, czasem możesz czuć się przytłoczony i spięty. Nie zapominaj wtedy, że w skali wszechświata i tego co istnieje jesteś zaledwie mikroskopijnym pyłem, tak jak cała reszta ludzkości. Czego byś nie zrobił, to tego faktu nie zmienisz. Ok - taka wizualizacja może Cię nieco zdemotywować, dlatego też radzę zbyt mocno i często się w niej nie zagłębiać. Skoro żyjesz i masz zdolność dokonywania różnych, samodzielnych wyborów to ciesz się tym i z tego korzystaj. Pod hasłem “balans” mam także na myśli rozważne korzystanie z nowych technologii, oraz życia “internetowego”.
Pielęgnuj znajomości, dbaj o innych – praktycznie każdy człowiek, który osiągnął coś w jakiejś dziedzinie nie dokonałby tego bez długiej listy osób, które go w tym procesie w jakiś sposób wsparły. Jak bystry i kreatywny byś nie był - nigdy nie dokonasz rzeczy wielkich bez udziału innych ludzi. Zresztą, gdyby nie inni ludzie, to Twoje osiągi też nie bardzo miałyby sens. Mózg jest fascynującym organem, i wciąż nie do końca poznaliśmy jego pełny potencjał, ale każdy z nas jest w posiadaniu tylko jednego. Rzecz jednak nie tylko we wspólnej pracy i działaniu. Badacze mózgu już dawno odkryli, że komunikacja międzyludzka jest niezbędna w prawidłowym i optymalnym rozwoju umysłowym. Inna sprawa to fakt, że siatka pomocnych kontaktów społecznych znacznie ułatwia codzienne funkcjonowanie i poszerza wachlarz naszych możliwości.
Bądź wytrwały - mimo, że otwarty umysł i wysoka świadomość są rzeczami ważnymi w rozwoju, to ciężko osiągnąć cokolwiek bez wytrwałości. Ta bywa czasem mylona z konsekwencją, ale istnieje między nimi istotna różnica. Konsekwencja jest systematycznym działaniem wedle jakiegoś, odgórnie wybranego szablonu/wzorca. Wytrwałość jest natomiast zmierzaniem do celu bez rezygnowania z ewentualnych korekt obranego kursu. To podejście bardziej elastyczne i sprzyjające kreatywnemu myśleniu. Świat i poszczególne dziedziny zmieniają się dziś bardzo dynamicznie, dlatego warto pozostawić sobie pewną furtkę umożliwiająca ewolucję naszych poglądów i pragnień.