czwartek, 28 marca 2019

Mózgowa literatura, cz.15 - "Włam się do mózgu"




Uczenie się i ogólnie ujęta poprawa pracy mózgu to w obecnych czasach bardzo modny temat. Za tą popularnością idzie także wzrost liczby wydawanych książek, które poruszają tę tematykę. W natłoku tych wszystkich wydawnictw ciężko trafić jednak na coś co podsumowywałoby w przejrzysty sposób metody skutecznej nauki, oraz przyswajania wszelakich informacji. Jednym z wyjątków jest głośna dość książka Radka Kotarskiego - “Włam się do mózgu”. 

Autor książki - wspomniany Radek Kotarski to znany popularyzator wiedzy, yotuber oraz dziennikarz. “Polimaty”, czyli kanał Radka na YouTube subskrybuje przeszło pół miliona ludzi, choć przyznam że ja sam - aż do tego momentu, ani razu go nie odwiedziłem. Nigdy nie sugerowałem się samą popularnością youtubowych kanałów przy wyborze co oglądać, ale tym razem czuję, że może być warto. Do rzeczy jednak. “Włam się do mózgu” to książka, która stara się w prosty sposób przedstawić metody efektywnej nauki. Po dość rozwlekłym i nieco enigmatycznym wstępie przechodzimy w końcu do sedna. Kotarski postanowił wyróżnić 13 metod, które mają nam zapewnić sukces o wiele szybciej, aniżeli tradycyjne sposoby uczenia się. Jakie to są - te tradycyjne i najczęściej stosowane metody nauki? Ano, np. kilkukrotne czytanie tekstu od deski do deski, nauka w stałym, niezmienym otoczeniu, skondensowane uczenie się chwilę przed testem, czy też podkreślanie/zakreślanie tekstu. Wszystkie z tych wymienionych sposobów nauki łączą właśnie dwie rzeczy: są często stosowane, oraz mają stosunkowo niską skuteczność - a już na pewno niższą niż metody przedstawione przez Kotarskiego. Wśród nich znajdziemy między innymi "metodę ciekawskiego dziecka", "metodę terminatora", "metodę króla boksu", czy "metodę immersji". Nie są to autorskie metody Radka, ale na potrzeby książki niektóre z nich zostały opatrzone unikatową nazwą, która ma związek z historyjką w tle. Taka historyjka/anegdota ubarwia każdy rozdział. Fajne to zagranie i z pewnością ułatwia zapamiętanie poszczególnych sposobów nauki. Takich smaczków i zarazem atutów książki jest zresztą znacznie więcej. Począwszy od bardzo estetycznego wydania książki (Radek postanowił zająć się wydawnictwem i dystrybucją samodzielnie), przez pożyteczne podsumowania, a na barwnych i wysokiej jakości zdjęciach skończywszy. Książka jest bardzo ładna i przyjemna w wizualnym odbiorze, jednak to co stanowi o jej wartości to rzecz jasna - merytoryka. Kotarski wykonał tu naprawdę kawał dobrej roboty i zadbał praktycznie o wszystko. Warto zwrócić uwagę, że zawarte wiadomości są nie tylko pożyteczne, ale też bardzo przystępnie przedstawione. Pozycja ta dostarcza bardzo ważnych informacji, a jednocześnie nie zabrakło w niej luźnej, często humorystycznej formy. Całość dopełnia obszerna i przejrzyście przedstawiona bibliografia. 

czwartek, 21 marca 2019

Mini recenzje - "Taśmy anatomiczne", "Powięź bez tajemnic", " Świadomość poprzez ruch"

Czas na marcowe “mini recenzje”. Tematy przewodnie tego miesiąca to człowiek, ciało, ruch, zdrowie, oraz (fizjo)terapia. Pod lupę wziąłem tradycyjnie 3 pozycje. Zapraszam zatem do lektury. 



Taśmy anatomiczne – T. W. Myers 

Na początek z grubej rury, czyli książka, która w dużej mierze zrewolucjonizowała spojrzenie na mechanikę i obraz ciała człowieka. O jej zawartości powie wam być może więcej - podtytuł: “Meridiany Mięśniowo-Powięziowe dla Terapeutów Manualnych i Specjalistów Leczenia ruchem”. Jeśli nadal wam nic nie świta, to wiedźcie, że cała lektura kręci się wokół tematu powięzi. Powięź to z kolei tkanka łączna, rodzaj sieci oplatającej w naszym ciele mięśnie, narządy i inne struktury. Czemu jest to tak frapujący temat, na który wydano już niejedną książkę? Otóż dlatego, że wedle co raz większej rzeszy terapeutów powięź wywiera kluczowy wpływ, na to jak się poruszamy, jaką postawę przyjmujemy, i z jakimi ewentualnymi dysfunkcjami ruchowymi się zmagamy. Jeśli masz już jakąś wiedzę na temat ludzkiej anatomii i chcesz dowiedzieć się czegoś o powięzi to ta książka stanowi chyba najbogatsze kompendium, dotyczące  jej obrazu i funkcji w ludzkim ciele. Dzieło Myersa wzbogacone zostało o liczne ilustracje i bardzo ciekawe zdjęcia. Nie zabrakło też oczywiście podpowiedzi dotyczących terapii manualnych na tzw. taśmach powięziowych.  

Ocena: 9/10 



Powięź bez tajemnic – D. Lesondak 

Zostajemy przy temacie powięzi. Jeśli stan waszej wiedzy anatomicznej jest, co by nie mówić - średni, to lepszym wyborem na “pierwszy raz” z tym tematem będzie książka Davida Lesondaka. “Powięź bez tajemnic” to zwięzła i stosunkowo łatwa do zrozumienia pozycja, książka zdecydowanie bardziej przystępna dla przeciętnego Kowalskiego, aniżeli “Taśmy anatomiczne” Myers’aLesondak skupił się w swojej książce na przedstawieniu teoretycznych podstaw - dotyczących przebiegu oraz funkcji sieci powięziowej. Nie jest to podręcznik technik terapeutycznych, ale właśnie - skompresowane kompendium wiedzy dla każdego zainteresowanego tematem. Jest to pozycja zwięzła, a także ślicznie wydana – wysokiej jakości okładka, papier oraz fotografie znacznie uprzyjemniają lekturę. Na duży plus zasługuje dodanie słowniczka pojęć. Dzięki niemu, zrozumienie wszelkich anatomicznych i fizjologicznych terminów jest znacznie łatwiejsze. Polecam wszystkim, a w szczególności tym, którzy nie zajmują się terapią manualną zawodowo.  

Ocena: 9/10 



Świadomość poprzez ruch – M. Feldenkrais 

Klasyczne dzieło, którego oryginalne wydanie liczy sobie dobrze ponad 40(!) lat. Co bardziej zdumiewające - książka nie straciła na swej aktualności do dziś, a z jej mądrości korzysta nadal wielu fizjoterapeutów. Moshe Feldenkrais był człowiekiem wielu talentów, m.in. jako jeden z pierwszych w Europie, zdobył czarny pas w judo. Przewlekłe problemy z kolanem skłoniły go jednak do bliższego przyjrzenia się ludzkiemu ciału, szczególnie pod kątem jego biomechaniki. Tak zaczęła się rodzić tzw. Metoda Feldenkraisa, zdobywająca popularność już w latach 70. XX wieku. Głównym przesłaniem tej metody jest myśl, że ludzka samoświadomość powinna zaczynać się od lepszego zrozumienia własnego ciała. Książka “Świadomość poprzez ruch” podpowiada nam jak usprawnić swój organizm – nie tylko fizyczne ciało, ale i mózg oraz psychikę. Znajdziemy w niej 12 wybranych lekcji Feldenkreisa, dotyczących m.in. przyjmowania prawidłowej postawy, pielęgnowania właściwych wzorców oddechowych, czy też wszelkich ćwiczeń usprawniających. “Świadomość poprzez ruch” to książka, która otwiera głowę i zmusza do zastanowienia się nad sposobem naszego codziennego funkcjonowania. Gorąco zachęcam, by po nią sięgnąć. 

Ocena: 9/10 

niedziela, 10 marca 2019

O motywacji, cz.3




O motywacji już co nieco na mym blogu było. Temat nie został jednak wyczerpany do końca. Dziś podejdę do niego nieco inaczej niż bywało to w przeszłości. Nie będzie za dużo filozofowania, za to skupię się na przytoczeniu konkretnych wskazówek. Post będzie w dużej mierze inspirowany recenzowaną przeze mnie ostatnio książką - “Mitem motywacji” autorstwa Jeffa Hadena 

Jak już pisałem, we wspomnianej recenzji – koncepcja książki Amerykanina kręci się wokół myśli, że to wszelkie małe sukcesy są rzeczywistym źródłem motywacji. Jest to oczywiście spore uproszczenie i pewne strywializowanie tej skądinąd świetnej pozycji. Haden podzielił się w niej wieloma pożytecznymi radami, i niektóre z nich przytoczę w dzisiejszym wpisie.  


Zabierz się do roboty 

Brak motywacji zdaje się często wynikać z błędnego zrozumienia istoty tego pojęcia, pisałem już o tym wcześniej i pisze o tym również Haden - choć przedstawia on sprawy w nieco inny sposób. Kiedy brak Ci motywacji do działania, po prostu zacznij coś robić... ważne by zacząć, nawet jeśli brak Ci polotu i inspiracji – to zresztą normalne. Jeśli to mimo wszystko przerasta Twoje możliwości, to najlepiej żebyś się spocił. Dosłownie. Nic lepiej nie aktywuje naszego mózgu niż aktywność fizyczna. Kilkanaście minut umiarkowanego wysiłku powinno wystarczyć. Lepszego klucza do uruchomienia naszej kreatywności i zapału po prostu nie ma. Jeśli zaś chodzi o przystąpienie do jakiegoś projektu długoterminowego, to oczywiście kluczowy będzie odpowiedni plan i wizja działania. Brak motywacji wiąże się tutaj często z brakiem gwarancji sukcesu, a co za tym idzie naszego spełnienia i uszczęśliwienia. Pamiętaj jednak, że przez tego typu rozterki przechodzi praktycznie każdy. A o to kilka innych rad dotyczących motywacji do podejmowania działań: 

  • Nie próbuj być perfekcyjnie gotowy, by zacząć - taki nie będziesz nigdy. Nawet działania największych ludzi były na początku chaotyczne i dość archaiczne w porównaniu do tego, czym zajmują się dziś. Zacznij robić cokolwiek, a ewentualne korekty kursu wprowadzisz już podczas pracy. 

  • Skup się na jednym - to co hamuje nas często przed działaniem, to zbyt dużo myśli i pomysłów jednocześnie. Owszem, wszechstronność jest czymś cennym, lecz kiedy mówimy o starcie w jakiejkolwiek pracy, to najskuteczniejszym rozwiązaniem jest koncentracja na jednym zadaniu, a potem ewentualna realizacja innego. Skupienie na pracy jest rzeczą fundamentalną w każdej dziedzinie, rzeczą która cechuje wszystkich wielkich ludzi.  

  • Określ mierzalny cel - każdy dorosły zetknął się chyba z tzw. Analizą SMART. Literka M, oznacza w tym akronimie słowo "measurable", czyli mierzalny. Ciężko zdecydowanie dążyć do celu jeśli nie wiemy, gdzie znajduje się linia mety. Brak użycia mierzalnego celu to, m.in. częsta przyczyna wszelkich niepowodzeń w procesie zmiany sylwetki. Ustal więc przed przystąpieniem do pracy konkretny, mierzalny cel, który da się wyrazić liczbami. Pomocna może tu być kartka papieru (zeszyt) oraz długopis. 

  • Nie rozpowiadaj o swoich zamiarach wedle dość wiarygodnych badań, ludzie którzy dzielili się z innymi swoimi planami, rzadziej doprowadzali je do realizacji, częściej przerywali pracę i po prostu nie osiągali wyznaczonego sobie celu. Upraszczając: skup się na działaniu, nie na gadaniu. Dopiero wyniki pracy potrafią prawdziwie przemówić.  

  • Dbaj o swoje rytuały i nawyki – inna rzeczą, która w zasadzie bez wyjątku dotyczy “ludzi sukcesu” to posiadanie indywidualnych rytuałów, która wprowadzają w odpowiedni, służący pracy stan mentalny. Jeśli zaprogramujesz swój umysł tak, że pewne czynności Twój mózg będzie kojarzył z przystępowaniem do pracy, to cały proces stanie się automatyczny, wejdzie Ci w nawyk i nie będzie wiązał się z jakimś ponadprzeciętnym wysiłkiem. Elementy, które często się tu powtarzają to sprzątnięcie środowiska pracy, włączenie określonej muzyki, czy np. różne techniki medytacji.

  • Skorzystaj z pomocy autorytetu - jeśli nie jesteś pewny jak się za coś zabrać - nie bój się pytać i prosić o pomoc bardziej doświadczonych osób. Pamiętaj, że prośba o pomoc nie jest oznaką słabości, a siły. Nawet w przypadku negatywnej odpowiedzi nie stracisz nic, natomiast w przypadku otrzymania wskazówek - możesz zaoszczędzić naprawdę masę czasu i dodatkowego wysiłku.  

  • Podziel pracę na mniejsze części - innym hamulcem przystępowania do pracy jest świadomość wielkości jej skali. Każdy może poczuć się przytłoczony, jeśli ma przed sobą ogrom rzeczy do zrobienia. Grunt to nie rozmyślać za dużo o tym, a skupić  myśli na części pracy, którą musimy wykonać np. tylko w danym dniu. Podziel pracę na części, a jeśli danego dnia wykonasz to co zostało przewidziane do zrobienia - wygrałeś. Nie trać czasu na ciągłe sprawdzanie ile dystansu zostało Ci do dotarcia do mety.  

  • Bądź gotów do ciężkiej pracy, nie szukaj dróg na skróty - no dobra, ten punkt może zbyt motywująco dla wielu nie zabrzmi, ale prawda zawsze jest na pierwszym miejscu. Prześlizgiwanie się, na dłuższą metę nie ma racji bytu i zawsze prędzej, czy później zostanie brutalnie zweryfikowane. Uwierz ludziom, którzy mają doświadczenie i wiele już przerobili – a wszyscy z nich podpiszą się pod tą poradą. Wszystko co wartościowe wymaga ciężkiej i systematycznej pracy, tak już ten świat jest skonstruowany. Ciężka praca nie musi być jednak zawsze nieprzyjemna. 

  • Ogranicz rozpraszacze i nieodpowiednie towarzystwo – punkt, którego szczególnie rozwijać chyba nie trzeba. W dzisiejszym świecie nadmiar zewnętrznych bodźców oraz możliwości spędzania wolnego czasu jest jednym z największych zabójców produktywności. Każdy zna też chyba ludzi, którzy chcieliby się wiecznie bawić oraz tępić w zarodku wszelkie przejawy ambicji i kreatywności w swoim otoczeniu. Pozbycie się takiego towarzystwa (o ile je masz) to wymóg konieczny - oczywiście pod warunkiem, że chcesz zrobić cokolwiek pożytecznego, ponad odbębnienie codziennej rutyny w miejscu pracy.  

  • Określ hierarchię swoich wartości - życie to sztuka kompromisów, w której nie da się posiąść absolutnie wszystkiego. Żeby trzymać się długo w jakimś postanowieniu celu, musisz to robić w imię jakiegoś wyższego celu/wiary/idei. Zadaj sobie więc pytanie: po co mam to robić, co ma mi to dać (lub/i innym) i jaką potrzebę zaspokoić? Pasja i wiara w sens działań są nieodzowne, także (a może przede wszystkim) na dalszym etapie procesu. 


Utrzymaj motywację 

Kiedy zaczynamy już działać, częstym problemem jest utrzymanie w odpowiednio długim czasie stałego poziomu motywacji i efektywności pracy.  Zwątpienie, obawy, brak pewności siebie i sensu naszych działań - to spotyka naprawdę każdego. Tutaj potencjalnych strategii mamy do wyboru wiele. Także zaradczych/profilaktycznych. Dobrą i stosunkowo mało popularną taktyką jest przerywanie pracy w momencie kiedy nasz poziom energii i motywacji jest jeszcze odpowiednio wysoki. Tego typu zagranie pozwala nam wrócić do pracy z zaangażowaniem, oraz uniknąć bodaj największego wroga osobistej produktywności, czyli prokrastynacji. Kryzys motywacyjny można oczywiście rozpatrywać w kategoriach pojedynczego zadania/zlecenia, lub też długotrwałego procesu mającego nas w swoim zamyśle prowadzić do zrealizowania danego celu. Postaram się więc uwzględnić obie sytuacje za jednym zamachem. A o to parę innych porad, dotyczących utrzymania odpowiednio wysokiej motywacji w działaniu: 

  • Nie wymagaj od siebie za dużo na raz – Oczywistym jest, że bez ciężkiej pracy, nie osiągniesz niczego ponadprzeciętnego. Jednocześnie, często demotywują nas obrazki ludzi, którzy osiągnęli w jakiejś dziedzinie mistrzostwo, ale nie zrobiliby tego nigdy, gdyby nie szeroki zespół ludzi za nimi stojący. Pomyśl o tym, nie zawsze wszystko jest takie jak wygląda z zewnątrz.  

  • Ćwicz dyscyplinę - Łatwo jest powiedzieć, ale wszystko co cenne wymaga pewnych wyrzeczeń. Często boimy się dyscypliny, myśląc o tym co przez nią możemy stracić. Zapewniam jednak, że odpowiednio zastosowana życiowa dyscyplina nie tyle zniewala, co wręcz czyni wolnym. Tak, dyscyplina czyni wolnym. Ponadto, jak to pisze Haden: ból dyscypliny waży tylko kilka gramów, ból żalu waży natomiast tony.  

  • Nie zrażaj się porażkami - każdy sukces musi zostać okupiony pewnym bólem, błędami i porażkami. Czy wiesz, że nawet Stephen King spotkał się na początku  z odmową wydania swojej powieści (Carrie) aż trzydzieści razy? Tak, wiem że aż ciężko w to uwierzyć. Jednocześnie trudno nie być zdumionym jak wysoką determinacją do osiągnięcia sukcesu musiał być obdarzony  ten współczesny król horroru. Ilu ludzi na jego miejscu zrezygnowałoby po maksymalnie kilku nieudanych próbach? Podejrzewam, że prawie wszyscy. Wielcy odznaczają się jednak ponadprzeciętnym hartem ducha, oraz zdolnością przyjmowania kolejnych porażek. Generalnie, im większy chcesz odnieść sukces, tym na więcej porażek musisz się przygotować. 

  • Inspiruj się innymi – o ile próba kopiowania sukcesu innych mija się z celem, o tyle inspiracja ludźmi, którzy osiągnęli coś w danej dyscyplinie - jest jak najbardziej akceptowalne, lub wręcz wskazane. Jeśli myślisz, że jesteś w beznadziejnej sytuacji, zwróć się w kierunku historii takich ludzi, jak np. Daniel Jacobs. To bokser ze ścisłej światowej czołówki, który w wieku w którym większość sportowców dokonuje największego postępu - zachorował na nowotwór. “The Miracle Man”, bo tak brzmi jego przydomek, wygrał tę walkę, a potem stał się jeszcze lepszym bokserem niż był przed tą śmiercionośną chorobą. Stoczył m.in. świetną walkę przeciwko jednemu z najlepszych pięściarzy XXI wieku – Gennadijowi Golovkinowi 

  • Ciesz się małymi sukcesami – nie chodzi mi tu o wielkie rozdmuchiwanie swoich dotychczasowych osiągów, tak jak mają to na przykład w zwyczaju niektórzy użytkownicy Instagrama i sieci w ogóle. Mam tu na myśli zastosowanie systemu jakichś drobnych, osobistych wynagrodzeń. Odwołałbym się tutaj do fragmentu mojego poprzedniego postu o motywacji, i teorii tzw. bodźcowania stopniowego. Link do niego znajdziesz pod tym wpisem (O motywacji, cz.2) .

  • Zadbaj o feedback - to co może demotywować na drodze do realizacji celów to także brak jakichkolwiek sygnałów otoczenia na działania, które podejmujemy. Jeśli czujemy, że świat nie potrzebuje naszej pracy, to ciężko utrzymać poczucie sensu działania. Nawiązuj więc kontakty, zbuduj środowisko branżowych znajomości, by móc zorientować się jak możesz pomóc ludziom i jak Twoja praca jest odbierana.  

  • Nie myśl tylko o pieniądzach - nawet najbogatsi ludzie tego świata przekonują, że gdyby myśleli wyłącznie o wzbogaceniu się - nigdy nie posiedli by takiego bogactwa jakim dysponują. Wracamy tu poniekąd do kwestii wiary i idei. Musisz wierzyć w sens tego co robisz, i odnaleźć w tym pewną niszę i swój żywioł zarazem. Jeśli myślisz tyko pieniądzach to nigdy nie będziesz też szczęśliwy - zawsze będziesz uważał, że masz ich za mało. 

  • Nie bój się zmian - częstą blokadą na drodze do działania, jest strach przed zmianą planów, czy korektą kursu jaki obraliśmy. Wiedz, że pewne rzeczy warto zrobić w życiu tylko dlatego, żeby... wiedzieć, że nie są one dla nas. Tylko pracując i robiąc coś, jesteśmy w stanie poznać siebie lepiej i lepiej zrozumieć nasze rzeczywiste potrzeby, pragnienia i predyspozycje.  

  • Pamiętaj, gdzie zaczynałeś - zdarza się, że nie doceniamy tego co już zdołaliśmy zrobić. Nawet jeśli widzisz ludzi, którzy osiągnęli dużo więcej, pamiętaj zawsze gdzie zaczynałeś Ty. Nie oglądaj się na innych, po prostu staraj się każdego dnia/tygodnia być lepszym od siebie o 1%, a progres będzie nieunikniony. Pamiętaj o przydatności liczb w mierzeniu postępów i po prostu rób swoje.  


Czerp z sukcesu 

Bywa, że wyznaczamy sobie jakiś długoterminowy cel, dążymy do niego ze wszystkich sił, podporządkowując mu całe swe życie. Kiedy docieramy do mety... czujemy się zagubieni i ciężko nam się radować tym sukcesem. Ten motyw kojarzy chyba wielu, jeśli nie z autopsji, to z życia innych. Jedna sprawa to uzależnienie się od dążenia do jakiegoś celu – i generalnie nic w tym złego nie ma. To dobry sposób na życie, który daje nam poczucie bycia “na fali” i robienia czegoś pożytecznego, ważnego. Pojawia się tu też jednak druga, bardziej negatywna możliwość. Możemy zafiksować się na celu tak bardzo, że zaniedbamy wszelkie inne sfery życia. Pracoholizm, chory wręcz przerost ambicji, i brak elastyczności to przepis na taką właśnie wizje. Uwierz, że perfekcjonizm w danej dziedzinie nie musi wiązać się z “brakiem życia”, choć pewne ograniczenia są oczywiście niezbędne. O to jak zaradzić takiej pułapce i jak uczynić sukces rzeczywistym zwycięstwem i życiowym profitem: 

  • Nie zapominaj o bliskich – rzecz niby banalna i jasna, ale bardzo ważna. Iluż ludzi stało się dziwakami i samotnymi ekscentrykami, ponieważ rodzina i bliscy zeszli na dalszy plan, wobec danej pracy/zajęcia? Myślę, że wielu.  

  • Zadbaj o odpowiedniego partnera – kwestia, którą można by przytoczyć także na samym początku. Jeff Haden zauważa, że udany związek to jeden z największych motorów szczęścia, ale także sukcesu. Ludzie, którzy posiadają sumiennych i odpowiedzialnych partnerów osiągają więcej, częściej awansują w pracy, oraz czują się bardziej spełnieni zawodowo. Nie pozwól więc by Twój partner był osobą, która ma zamiar się jedynie pławić w blasku Twoich potencjalnych sukcesów, samemu nie dokładając do nich żadnej cegiełki. Inicjatywa musi być obustronna.  

  • Myśl o swoim szczęściu - pamiętaj, że szczęście i sukces są rzeczami nierozerwalnymi. Jeśli czujesz się nieszczęśliwy - to nie osiągnąłeś sukcesu. Tu kłania się znów hierarchia Twoich osobistych wartości i kwestia działania w zgodzie z nimi. Rób to co Cię uszczęśliwia, lub znajdź szczęście w dotychczasowym zajęciu, a jednocześnie staniesz się bardziej produktywny. 

  • Nie spoczywaj na laurach - spora część ludzi miewa tendencję do przeceniania swojego sukcesu. Używają osobistego storytellingu (mniej lub bardziej świadomie), by zrobić z jakiegoś osiągnięcia kulminacyjny i szczytowy moment swojej egzystencji. Następnie przerabiają ów osiągnięcie na punkt odniesienia, oraz ponadczasowy dowód swojej nieprzeciętnej produktywności. Świat tak nie działa, a kto nie idzie do przodu ten się cofa – czy tego chcesz czy nie. Doceń więc własne postępy, ale nie pozwól na to by nic lepszego miało Cię już w życiu nie spotkać. 

  • Wykorzystaj swój sukces – to, że nie powinieneś przeceniać swoich pojedynczych sukcesów, nie oznacza, żeby ich nie doceniać. Bądź sprytny i kombinuj jak możesz, by przekuć jeden sukces w drugi, np. poprzez zastosowanie nabytej wiedzy i umiejętności w innej/pokrewnej branży. Pamiętaj również, jak cenna rzeczą jest Twoja etyka pracy. Dbaj o nią i nie zmarnuj jej, porzucając ją po zrealizowaniu danego projektu. Jeśli dasz siebie poznać jako człowiek przykładający się do każdego podejmowanego działania, będzie Ci łatwiej osiągać sukcesy także na innych płaszczyznach. Bądź kimś, kto jeśli się za coś zabiera, to robi to dobrze.  

To by było na tyle w dzisiejszym poście. Zawsze można napisać coś więcej, choć myślę że tym razem temat skutecznej motywacji wyczerpałem dość skutecznie. Jeśli ten temat Cię intryguje i chcesz jeszcze więcej wskazówek, to zachęcam do lektury wspomnianej tu książki, czyli “Mitu motywacji” Jeffa Hadena. Zapraszam także do zapoznania się z moim poprzednimi wpisami dotyczącymi pojęcia motywacji: